niedziela, 26 maja 2013

Testuję z Maliną: balsam-peeling, Nail Tek.

Balsam-peeling Nail Tek jest trzecim produktem, który trafił do mojego domu za sprawą Maliny. Nie wiem czy też tak macie, ale w życiu zazwyczaj zostawiam najlepsze kąski na sam koniec, żeby móc się nimi delektować. Z bombonierki ostatnią czekoladką, którą wkładam do ust jest marcepanowa, ostatecznie nugatowa - bo właśnie te smaki najbardziej lubię. W kosmetycznym świecie nie trzymam się tej zasady - niestety albo stety ;) O dzisiejszym bohaterze nie bardzo wiem co napisać. Jest ostatni, ale z pewnością nie mogę o nim napisać najlepszy. Mam mieszane uczucia, ale skoro wyznaczony przez Malinę termin ukazania się tej opinii goni to nie mam wyjścia...opinia musi się przecież pojawić terminowo, prawda? ;)
Na stronie Nail Tek można przeczytać o tym produkcie:
Balsam peelingujący, którego zadaniem jest gruntowna odnowa skóry dłoni, stóp oraz całego ciała. Dzięki bogatej kompozycji naturalnych składników (algi, sole morskie, miód, eukaliptus, bazylia, mięta) Foaming Skin Polish oczyszcza, odtruwa oraz ujędrnia skórę, a także podnosi jej odporność immunologiczną. Nadaje skórze aksamitną gładkość i miękkość.

Elastyczna tubka o pojemności 85 g. Jakoś wydawało mi się, że w takiej tubce więcej będzie peelingu. 85 g niby niewiele, ale na szczęście produkt jest wydajny. Kropla wielkości 20-groszówki pozwala wykonać przyjemny masaż dłoni. Trochę więcej nakładam na stopy...one potrzebują więcej peelingujących drobinek ;) Przez moje chodzenie po podwórku bez butów znów mam stopy Baby Jagi :P

W środku najprawdziwsza sól zatopiona przyjemnym żelu. Nie jestem w stanie się opanować i ilekroć na opakowaniu napisane jest, że produkt zawiera cukier/sól to koniuszkiem języka sprawdzam czy aby na pewno tak jest. Faktycznie w tubce siedzi sól! :D Na dodatek są to dość nieregularne i spore kryształki, które wykonują kawał dobrej roboty podczas zdzierania martwego naskórka. Jeśli ktoś ma wrażliwe dłonie to trzeba delikatnie masować, bo można sobie zrobić krzywdę ;)
Zapach...o rany, takiego śmierdziela to ja w swojej kosmetycznej kolekcji jeszcze nie miałam. Aromat wydawał mi się znajomy jednak nie mogłam sobie uprzytomnić co też to jest.  Nałożyłam pellingo-balsam na dłoń, roztarłam go i przeprowadziłam sondę wśród domowników. Jaki wynik? 1 osoba uznała, że to zapach kamfory, pozostałe 4 - domestos. Zaskoczone? No przecież mówiłam, że to śmierdziel :P Aromat okrutny i działający mi mocno na nerwy. Chyba nikt nie  chce "pachnieć" jak świeżo wyczyszczony kibel, prawda? W  sumie lepiej wyczyszczony niż brudny, ale i tak żadna to przyjemność :D Po dwukrotnym zastosowaniu na dłonie uznałam, że więcej go tam nie wpuszczę. Kolejne peelingowe ekscesy odbywały się na stopach, a aplikacja w gumowych rękawiczkach...coby mi ręce nie przeszły tą wonią ;) Najgorsze jest to, że zapach długo utrzymuje się na skórze. To nie dla mnie :( Nie wyobrażam sobie aplikacji tego cuda na inne części ciała - o nie nie nie!

Działanie...jestem zadowolona, ale nie mogę napisać, że zachwycona. Dłonie/stopy są gładkie, pozbawione martwego naskórka, przyjemnie śliskie. Idealne do głaskania. Stopy delikatnie zmiękczone... bardzo delikatnie. Efekt taki utrzymuje się na moich dłoniach/stopach  do 6 godzin, a później następuje powrót do normalności. Hmm...myślałam, że potrwa to trochę dłużej. Cóż...mogę tylko napisać, że po peelingu do dłoni i stóp Palomy efekt był podobny. No dobra po zastosowaniu Nail Tek nie ma mowy o tłustej warstewce na skórze. Ale szczerze wolę już ten tłustawy film i przyjemny zapach niż czuć przez dobrych 15 minut domestos na dłoniach.
Cena tego cudeńka w internecie waha się od 34 zł do 60 zł za 85 g. Jak nie trudno się domyślić po przeczytaniu mojej skromnej opinii nie zaproszę tego peelingu-balsamu do domu. Nie ma takiej opcji! Nie za taką cenę i nie z takim aromatem. Pamiętajcie jednak, że to co nie do końca trafia w mój gust może się okazać świetne dla kogoś innego, więc nie zrażajcie się po tej opinii  i nie skreślajcie tego balsamo-peelingu. Może mój egzemplarz był wybrakowany i tyko on ma taki zapaszek...chciałabym wierzyć, że to prawda.

Skład:
MARIS SALT, WATER AQUA, SODIUM COCOYL GLUTAMATE, SODIUM CHLORIDE, MAGNESIUM SULFATE, DISODIUM LAURETH, SULFOSUCCINATE, GLYCERIN, CHONDRUS CRISPUS (CARRAGEENAN), SEAWEED EXTRACT (FOCUS VESICULOSIS), HONEY (MEL), PARFUM, EUCALYPTUS GLOBULUS, MENTHA PIPERITA, OCIMUM BASILICUM.

12 komentarzy:

  1. Ja też go dostałam od Maliny, ale ten zapach nie był tak silny, a na pewno nie porównałabym go z Domestosem, fakt, jest dziwny i specyficzny, ale mi nie przeszkadzał :) A poza tym skóra fajnie oczyszczona i delikatnie natłuszczona :) Choć jakiś taki świetny nie był :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie mój nos jest wyczulony na ten zapach :( A działanie...masz rację, ten produkt świetny nie jest.

      Usuń
  2. kurcze, cena zwala z nóg...a i wrażenia zapachowe jak dla mnie skreślają go z potencjalnych zachcianek kosmetycznych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, niby to tylko zapach, ale przy moim nosie to dość istotna kwestia ;)

      Usuń
  3. Już sam miód i eukaliptus w składzie mnie przekonują ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby jeszcze pachniał miodem albo chociaż eukaliptusem to byłoby cudownie ;)

      Usuń
  4. Znam go i jestem z niego bardzo zadowolona, a właściwie byłam, bo się już skończył, miałam miniaturke ;)
    Zapach w ogóle mnie nie drażnił, a tym bardziej nie skojarzyłam go z domestosem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dochodzę do wniosku, że z moim nosem jest coś nie tak :( Dla mnie to domestos, niestety :(

      Usuń
  5. yy.zapach domestosa wolalabym zostawic toalecie ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. No za taką cenę bym nie kupiła :(

    OdpowiedzUsuń