niedziela, 9 lutego 2014

Podejmuję wyzwanie, a Wy? :)

Błąkając się po czeluściach interenetowego świata wpadłam na stronę bookznami.pl i wyzwanie, które mnie mocno zainteresowało...zaintrygowało wręcz :) Sprawa wygląda banalnie, zamierzam przeczytać do końca 2014 roku wymaganą ilość książek i już (jakoś tak 84 wychodzi do moich 170 cm wzrostu) :) Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu to bardzo przyjemna inicjatywa zwłaszcza dla ludzi, którzy lubią czytać i chętnie sięgają po książki. Osobiście ostatnio nie należałam do moli książkowych, może zmotywuje mnie ta akcja do sięgnięcia po tytuły, o których od dawna myślałam, ale zawsze brak było czasu, ochoty, pieniędzy, każda wymówka była dobra. 
 
O akcji przeczytałam 1,5 tygodnia temu i od tego czasu mam za sobą już dwie pozycje. Pierwszą jest "Chcę być jak agent" Weroniki Marczuk. Przeżywałam tą historię jak było o niej głośno w mediach, postać agenta Tomka osobiście doprowadzała mnie do szału ilekroć pojawiała/pojawia się na ekranie, w gazetach itp. Książka bardzo dobra i jeśli dodam, że zapłaciłam za nią całe 4,99 zł zamiast 39,99 to już w ogóle bajka :)
Druga pozycja to "Kołysanka dla małych kryminalistów", która urzekła mnie nie tylko ceną - 3zł!, ale również widocznym na zdjęciu ostrzeżeniem. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką rameczką na książce, więc chętnie zajrzałam co też jest takiego w środku ;) Dodam tylko, że informacja wielkimi literami "Narkotyki, prostytucja i niewinność. My dzieci z Dworca Zoo na ulicach Montrealu" również zachęciła mnie do kupna i przeczytania. Zaczytywałam się w młodości dziećmi z Dworca Zoo i ciekawa byłam co oferuje ta książka. Przeczytana, połknięta na 3 razy - nie wywarła na mnie jakiegoś szokującego wrażenia, może jakbym była młodsza to odbiór byłby inny. Ale warta przeczytania...kilka cytatów nawet sobie zaznaczyłam, więc pewnie się tym podzielę w najbliższym czasie. 

Obecnie jestem w połowie książki "Bracia & siostry" i jeszcze nic nie zdradzę ;)

Jak widać wyzwanie podziałało mobilizująco na mnie i moje czytanie. Ciekawa jestem czy uda mi się połknąć tych kilkadziesiąt wymaganych książek. Do grudnia dużo czasu, więc jest szansa  :)

I tu prośba do Was. Może macie jakieś tytułu, z którymi warto się zapoznać? Coś godnego uwagi ostatnio czytałyście? Może jest książka, która wywarła na Was szczególne wrażenie? Dajcie znać, chętnie sięgnę i się zapoznam :)

niedziela, 2 lutego 2014

Lovers, Quattro i Magnetic Look niezawodne trio od Eveline

Błyszczyk Lovers
Błyszczyk do ust Lovers jest bardzo, bardzo fajny. Opakowanie wygląda na mocne i solidne.  Aplikator jest cudowny. To długa, płaska pałeczka. Nie jest twarda, nie podrażnia za to doskonale nadaje się do równomiernego i szybkiego nałożenia mazidła na usta. O wiele bardziej wolę takie aplikatory od pędzelków. Błyszczyk nie marze się i nie pozostawia smug na ustach. Mój kolor - 614 - na ustach jest półtransparentny i wygląda delikatnie. W ogóle muszę Wam powiedzieć, że gdyby nie fakt, iż mazideł do ust mam całe mnóstwo to jeszcze 2 kolory trafiłyby do mojego domu. 
Ogromny plus za to, że błyszczyk nie skleja ust. Nie podkreśla niedoskonałości na ustach, nie zbiera się w kącikach. Fakt, posiada błyszczące drobinki. Nie jest to jednak tandetny brokat, który wędruje po całej twarzy doprowadzając człowieka do szału - nie nic z tych rzeczy. Błyszczyk trzyma się ust i znika z nich bardzo naturalnie. Drobinki pięknie odbijają światło i sprawiają, że usta wyglądają kusząco. Podoba mi się, że nie wysusza ust, a wręcz przeciwnie działa lekko nawilżająco. Nie sądziłam, że okresem jesienno-zimowym przy noszeniu błyszczyka na ustach będą one w tak dobrym stanie. Miłe niespodzianka. 
 
 
 Tusz Magnetic Look
 
Tusz do rzęs Magnetic Look jest jednym z lepszych w mojej tuszowej kolekcji (tak, mam teraz fazę na tusze!). Szczoteczka silikonowa w delikatnym kształcie klepsydry. Mnóstwo włosków o różnej długości sprawia, że każda rzęska jest otulona czarną mazią. Szczoteczka dobrze rozdziela rzęsy i w bardzo szybkim czasie można uzyskać ładny naturalny wygląd. Rzęsy są uniesione, wydłużone - wyglądają naturalnie i pięknie. Szczerze to ja nie lubię teatralnego efektu na rzęsach, ale i taki można uzyskać dzięki temu produktowi. Ale trzeba się trochę namachać ;) Plus za to, że tusz się nie kruszy, nie osypuje. Przez cały dzień pozostaje nienaruszony. Dla mnie to ważne. Zmywa się szybko zarówno micelem jak i zwykłą wodą. Aaaa...muszę wspomnieć o świetnym opakowaniu! Lubię takie połączenie kolorystyczne - cieszy oko :)

Poniżej efekt na rzęsach...chyba nigdy nie nauczę się prezentacji tuszu na rzęsach, zawsze coś idzie nie tak. Ale może jednak komuś pomoże to zestawienie:

Cienie Quattro
Cienie do powiek Quattro to trzeci kolorówkowy produkt jaki dostałam. Ja i malowanie oczu to dość ciekawa sprawa. Kiedyś się malowałam i nawet mi to wychodziło, później zrobiłam sobie kilka lat przerwy i teraz powracam. Moje pierwsze kroki z malunkami na powiekach nie należą do najbardziej udanych, dobór kolorów, nakładanie w odpowiednich miejscach...nie ukrywam, że jest to dla mnie po prostu trudne. Dlatego cieszę się, że ta paletka do mnie trafiła. 
 
Mam nr 04 czyli jasny bananowy (tak określiła ten kolor moja kumpela, na zdjęciu wyszedł jak biały - nie! nie jest biały) i trzy brązy. Jeden wpadający w złoto. Ogromny plus za rysunek "ściągę", który jest na opakowaniu. Idealnie ukazane w jakim miejscu aplikować dany kolor. No lepszego rozwiązania dla mnie chyba nie ma ;) Pigmentacja super, nie trzeba grzebać w cieniu i nakładać go pół dnia aby uzyskać ciekawy efekt. Cienie delikatnie połyskują na powiece, ale nie jest to drażniący gruby brokat. To delikatne drobinki, które pięknie wygadają w słońcu. Cudo! Cienie nie rolują się, nie osypują, do późnego wieczoru wygadają pięknie. Paletką można uzyskać naturalny makijaż na dzień jak i mocniejszy na wieczór.


Produkty otrzymane od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt