niedziela, 9 lutego 2014

Podejmuję wyzwanie, a Wy? :)

Błąkając się po czeluściach interenetowego świata wpadłam na stronę bookznami.pl i wyzwanie, które mnie mocno zainteresowało...zaintrygowało wręcz :) Sprawa wygląda banalnie, zamierzam przeczytać do końca 2014 roku wymaganą ilość książek i już (jakoś tak 84 wychodzi do moich 170 cm wzrostu) :) Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu to bardzo przyjemna inicjatywa zwłaszcza dla ludzi, którzy lubią czytać i chętnie sięgają po książki. Osobiście ostatnio nie należałam do moli książkowych, może zmotywuje mnie ta akcja do sięgnięcia po tytuły, o których od dawna myślałam, ale zawsze brak było czasu, ochoty, pieniędzy, każda wymówka była dobra. 
 
O akcji przeczytałam 1,5 tygodnia temu i od tego czasu mam za sobą już dwie pozycje. Pierwszą jest "Chcę być jak agent" Weroniki Marczuk. Przeżywałam tą historię jak było o niej głośno w mediach, postać agenta Tomka osobiście doprowadzała mnie do szału ilekroć pojawiała/pojawia się na ekranie, w gazetach itp. Książka bardzo dobra i jeśli dodam, że zapłaciłam za nią całe 4,99 zł zamiast 39,99 to już w ogóle bajka :)
Druga pozycja to "Kołysanka dla małych kryminalistów", która urzekła mnie nie tylko ceną - 3zł!, ale również widocznym na zdjęciu ostrzeżeniem. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką rameczką na książce, więc chętnie zajrzałam co też jest takiego w środku ;) Dodam tylko, że informacja wielkimi literami "Narkotyki, prostytucja i niewinność. My dzieci z Dworca Zoo na ulicach Montrealu" również zachęciła mnie do kupna i przeczytania. Zaczytywałam się w młodości dziećmi z Dworca Zoo i ciekawa byłam co oferuje ta książka. Przeczytana, połknięta na 3 razy - nie wywarła na mnie jakiegoś szokującego wrażenia, może jakbym była młodsza to odbiór byłby inny. Ale warta przeczytania...kilka cytatów nawet sobie zaznaczyłam, więc pewnie się tym podzielę w najbliższym czasie. 

Obecnie jestem w połowie książki "Bracia & siostry" i jeszcze nic nie zdradzę ;)

Jak widać wyzwanie podziałało mobilizująco na mnie i moje czytanie. Ciekawa jestem czy uda mi się połknąć tych kilkadziesiąt wymaganych książek. Do grudnia dużo czasu, więc jest szansa  :)

I tu prośba do Was. Może macie jakieś tytułu, z którymi warto się zapoznać? Coś godnego uwagi ostatnio czytałyście? Może jest książka, która wywarła na Was szczególne wrażenie? Dajcie znać, chętnie sięgnę i się zapoznam :)

niedziela, 2 lutego 2014

Lovers, Quattro i Magnetic Look niezawodne trio od Eveline

Błyszczyk Lovers
Błyszczyk do ust Lovers jest bardzo, bardzo fajny. Opakowanie wygląda na mocne i solidne.  Aplikator jest cudowny. To długa, płaska pałeczka. Nie jest twarda, nie podrażnia za to doskonale nadaje się do równomiernego i szybkiego nałożenia mazidła na usta. O wiele bardziej wolę takie aplikatory od pędzelków. Błyszczyk nie marze się i nie pozostawia smug na ustach. Mój kolor - 614 - na ustach jest półtransparentny i wygląda delikatnie. W ogóle muszę Wam powiedzieć, że gdyby nie fakt, iż mazideł do ust mam całe mnóstwo to jeszcze 2 kolory trafiłyby do mojego domu. 
Ogromny plus za to, że błyszczyk nie skleja ust. Nie podkreśla niedoskonałości na ustach, nie zbiera się w kącikach. Fakt, posiada błyszczące drobinki. Nie jest to jednak tandetny brokat, który wędruje po całej twarzy doprowadzając człowieka do szału - nie nic z tych rzeczy. Błyszczyk trzyma się ust i znika z nich bardzo naturalnie. Drobinki pięknie odbijają światło i sprawiają, że usta wyglądają kusząco. Podoba mi się, że nie wysusza ust, a wręcz przeciwnie działa lekko nawilżająco. Nie sądziłam, że okresem jesienno-zimowym przy noszeniu błyszczyka na ustach będą one w tak dobrym stanie. Miłe niespodzianka. 
 
 
 Tusz Magnetic Look
 
Tusz do rzęs Magnetic Look jest jednym z lepszych w mojej tuszowej kolekcji (tak, mam teraz fazę na tusze!). Szczoteczka silikonowa w delikatnym kształcie klepsydry. Mnóstwo włosków o różnej długości sprawia, że każda rzęska jest otulona czarną mazią. Szczoteczka dobrze rozdziela rzęsy i w bardzo szybkim czasie można uzyskać ładny naturalny wygląd. Rzęsy są uniesione, wydłużone - wyglądają naturalnie i pięknie. Szczerze to ja nie lubię teatralnego efektu na rzęsach, ale i taki można uzyskać dzięki temu produktowi. Ale trzeba się trochę namachać ;) Plus za to, że tusz się nie kruszy, nie osypuje. Przez cały dzień pozostaje nienaruszony. Dla mnie to ważne. Zmywa się szybko zarówno micelem jak i zwykłą wodą. Aaaa...muszę wspomnieć o świetnym opakowaniu! Lubię takie połączenie kolorystyczne - cieszy oko :)

Poniżej efekt na rzęsach...chyba nigdy nie nauczę się prezentacji tuszu na rzęsach, zawsze coś idzie nie tak. Ale może jednak komuś pomoże to zestawienie:

Cienie Quattro
Cienie do powiek Quattro to trzeci kolorówkowy produkt jaki dostałam. Ja i malowanie oczu to dość ciekawa sprawa. Kiedyś się malowałam i nawet mi to wychodziło, później zrobiłam sobie kilka lat przerwy i teraz powracam. Moje pierwsze kroki z malunkami na powiekach nie należą do najbardziej udanych, dobór kolorów, nakładanie w odpowiednich miejscach...nie ukrywam, że jest to dla mnie po prostu trudne. Dlatego cieszę się, że ta paletka do mnie trafiła. 
 
Mam nr 04 czyli jasny bananowy (tak określiła ten kolor moja kumpela, na zdjęciu wyszedł jak biały - nie! nie jest biały) i trzy brązy. Jeden wpadający w złoto. Ogromny plus za rysunek "ściągę", który jest na opakowaniu. Idealnie ukazane w jakim miejscu aplikować dany kolor. No lepszego rozwiązania dla mnie chyba nie ma ;) Pigmentacja super, nie trzeba grzebać w cieniu i nakładać go pół dnia aby uzyskać ciekawy efekt. Cienie delikatnie połyskują na powiece, ale nie jest to drażniący gruby brokat. To delikatne drobinki, które pięknie wygadają w słońcu. Cudo! Cienie nie rolują się, nie osypują, do późnego wieczoru wygadają pięknie. Paletką można uzyskać naturalny makijaż na dzień jak i mocniejszy na wieczór.


Produkty otrzymane od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt
 

piątek, 31 stycznia 2014

Gruboziarnisty peeling normalizujący do twarzy 3w1, Eveline.

Ostatnio odkryłam, że po ciężkim dniu jedną z rzeczy jaka mnie wprawia w dobry nastrój i sprawia, że jestem zrelaksowana jest wykonanie peelingu na buźce. Niby niewielka rzecz, a masowanie twarzy mnie uspokaja. Dzięki gruboziarnistemu peelingowi normalizującemu do twarzy 3w1 moja buźka wygląda pięknie. Z pewnością jest to jeden z tych peelingów, po które sięgnę jeszcze raz.


Info z opakowania i strony Eveline:
Gruboziarnisty peeling do twarzy polecany jest dla osób w każdym wieku, do pielęgnacji cery mieszanej i tłustej. Innowacyjna formuła bogata w zaawansowane składniki aktywne działające w synergii z olejkiem arganowym skutecznie złuszcza i usuwa martwe komórki naskórka, odblokowuje i oczyszcza pory. Normalizuje wydzielanie sebum, wygładza i wyrównuje niedoskonałości skóry. Peeling idealnie przygotowuje skórę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych.

SKŁADNIKI AKTYWNE NAJNOWSZEJ GENERACJI
OLEJEK ARGANOWY pobudza komórki skóry do intensywnej odnowy. PROTEINY JEDWABIU normalizują funkcje gruczołów łojowych, niwelując błyszczenie się cery. KWAS HIALURONOWY nawilża i wygładza. EKSTRAKT Z HAMAMELISU zmiękcza i ściąga naskórek, zmniejszając widoczność porów. Poprawia mikrocyrkulację, wycisza zaczerwienienia i ujednolica koloryt skóry. KOMPLEKS WITAMIN A, E, F skutecznie opóźnia procesy starzenia się skóry, dodaje cerze blasku i świeżości. ALANTOINA łagodzi podrażnienia, przynosząc natychmiastowe ukojenie.
Formuła bogata w aktywne mikrogranulki delikatnie usuwa obumarłe komórki, likwidując szorstkość i łuszczenie się naskórka.
Opakowanie to elastyczna tubka, z której bez problemu można wycisnąć idealną ilość kremowego peelingu. Zdzieraka jest 60 ml i jest on żółtawy. Zapach idealny dla mojego nosa. Mam jakiegoś fioła na punkcie aromatów kosmetyków. Musi być przyjemnie inaczej produkt ma u mnie minusa ;) Gruboziariosty peeling ma słodkawy zapach, który jest po prostu przyjemny.
Obawiałam się, że gruboziarnisty peeling owszem będzie ideałem dla mojego czoła i brody, jednak zmasakruje kapryśne policzki. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. W kremowej bazie zatopionych jest mnóstwo drobinek o różnej wielkości. Na szczęście nie są bardzo ostre, więc krzywdy nie robią.
Po zastosowaniu tego peelingu buzia jest wygładzona i taka delikatna. Martwy naskórek znika, dzięki czemu twarz wygląda zdrowiej i młodziej. Może to takie moje małe dziwactwo, ale za każdym razem jak usuwam ten produkt z buzi tak właśnie się czuję. Cieszę się, że peeling nie podrażnił mojej skóry (zwłaszcza polików), nie wysuszył, nie spowodował żadnych nieprzyjemności typu uczulenie, wysyp niechcianych "gości". Buźka wygląda dobrze, a osobiście po takim masażu jestem bardzo zrelaksowana.



Produkt otrzymany od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt
 

czwartek, 30 stycznia 2014

Arganowy szampon i maska do włosów 8w1, Eveline.

Nie przypominam sobie, żebym miała zestaw tej samej firmy, z tej samej linii kosmetycznej do pielęgnacji moich włosów. A nie...przepraszam skłamałabym...miałam duet Alverde, który mnie nie zachwycił, niestety. Tak czy inaczej z ciekawością sięgnęłam po zestaw Argan+keratin Eveline Cosmetics, w skład którego wchodzi szampon i maska do włosów. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że jeśli maska i szampon są z tej samej linii to będą lepiej współpracować na moich włosach i efekt będzie lepszy.

Arganowy szampon 8w1 od razu przypadł mi do gustu. Opakowanie jest eleganckie, butelka umieszczona w tekturowym kartoniku dodatkowo nadaje mu "ekskluzywności". Niby mała  rzecz a cieszy :)

Info z opakowania:
Szampon do włosów 8 w 1dokładnie i delikatnie myje włosy farbowane, rozjaśniane oraz zniszczone. Innowacyjna formuła bogata w zaawansowane składniki aktywne, działające w synergii z olejkiem arganowym i płynną keratyną, skutecznie chroni kolor oraz nadaje włosom blask. Intensywnie nawilża, odżywia i głęboko regeneruje włókna włosów. Natychmiast po zastosowaniu włosy stają się lśniące, miękkie w dotyku, łatwo się rozczesują i nie puszą się. Lekka formuła nie obciąża i nie zostawia żadnych osadów we włosach.

Szampon znajduje się w niewielkiej butelce. Przyzwyczajona jestem do pojemności 200ml, 250ml, 400ml. Tu mamy 150 ml czyli nie tak dużo. Na szczęście nie o ilość chodzi, a o jakość - a z niej jestem naprawdę zadowolona. Szampon jest gęsty i ma mleczną barwę. Pięknie pachnie - to słodki aromat przełamany jakąś goryczką. Dla mnie super. Przyjemnie, że zapach nie znika od razu po zmyciu szamponu, a pozostaje na włosach jeszcze przez kilka dłuższych chwil. 
 
Samo mycie włosów jest naprawdę przyjemne. Szampon dobrze się pieni, doskonale oczyszcza włosy i skórę głowy. Nie powoduje szczypania, pieczenia i innych tego typu nieprzyjemności. Wielki plus za to, że nie plącze moich włosów. Dobrze wypłukuje się z włosów, a po tej czynności włosy są naprawdę fajne. Nie mam problemu z ich rozczesaniem. Po wysuszeniu są lśniące i wyglądają zdrowo. Nawet moje okropne końcówki, z którymi toczę walkę od dłuższego czasu skapitulowały i w końcu wyglądają dobrze. Szampon jak najbardziej na plus!
Skład arganowego szamponu Eveline

 
Na opakowaniu takie oto info:
Innowacyjna maska do włosów 8 w 1 skutecznie uzupełnia ubytki keratyny, intensywnie regeneruje i odbudowuje włosy farbowane, rozjaśniane oraz zniszczone. Formuła bogata w zaawansowane składniki aktywne, działające w synergii z olejkiem arganowym i płynną keratyną, chroni kolor oraz przywraca włosom elastyczność i piękny połysk. Głęboko odżywia i wzmacnia strukturę uszkodzonych i osłabionych włókien włosów. Natychmiast po zastosowaniu włosy stają się jedwabiście gładkie, lśniące i miękkie w dotyku. Łatwo się rozczesują i nie puszą się. Lekka formuła nie obciąża i nie zostawia żadnych osadów we włosach.

Maska znajduje się w elegancik słoiczku z wielkim otworem. Nawet moja wielka ręka bez problemu wsuwa się do środka i jest w stanie nabrać odpowiednią ilość gęstej, żółtawej maski. To jest naprawdę wygodne. 

Pojemność 500ml - maski jest naprawdę dużo i wystarcza na długo. Maska pięknie pachnie - szczerze już dla samego aromatu, który utrzymuje się na włosach jestem w stanie sięgnąć po kolejne opakowanie. Produkt dobrze rozprowadza się na moich włosach i równie dobrze z nich znika. 
 
Od razu po spłukaniu włosy są takie sypkie i lekkie. Lubię to uczucie. Dodatkowo świetnie się rozczesują, a po wysuszeniu błyszczą się i wyglądają zdrowo. Nie puszą się i nie są obciążone i przyklapnięte. Cieszę się, że maska nie powoduje szybszego przetłuszczenia się moich włosów. Kolejny plus za to, że w dotyku włosy są miękkie, elastyczne i po dłuższym czasie stosowania po prostu wyglądają lepiej, zdrowiej, ładniej.
Skład arganowej maski Eveline


Produkty otrzymane od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt
 

środa, 29 stycznia 2014

Nawilżający peeling do rąk z ekstraktem z wanilii 8w1, Eveline.

Peelingów do dłoni miałam w swojej kosmetycznej przygodzie już kilka. Żaden jednak nie porwał mojego serduch ana tyle, żebym sięgnęła po niego ponownie. Aż w końcu trafił do mnie nawilżający peeling do rąk z ekstraktem z wanilii Eveline i właśnie wykańczam 2 opakowania, a 3. już czeka w kolejce. To moje kupowanie na zapas kiedyś doprowadzi mnie do bankructwa ;)

Info ze strony Eveline
Nawilżający peeling do rąk 8 w 1 jest szczególnie polecany dla osób o przesuszonych, szorstkich i zniszczonych dłoniach. Innowacyjna formuła bogata w zaawansowane składniki aktywne doskonale wygładza skórę, niweluje uczucie suchości i szorstkości. Przełomowa technologia YOUNG HAND & HYALURON™ długotrwale nawilża, odżywia i regeneruje. Nadaje skórze aksamitną gładkość i miękkość w dotyku.

KOMPLEKSOWE DZIAŁANIE 8 w 1:
1. Skutecznie i delikatnie złuszcza martwe komórki naskórka.
2. Niweluje suchość i szorstkość skóry.
3.Wygładza nierówności.
4. Głęboko nawilża i odżywia.
5. Intensywnie regeneruje i odmładza.
6. Przywraca sprężystość i elastyczność.
7. Rozjaśnia przebarwienia i poprawia koloryt.
8. Koi i łagodzi podrażnienia.

SKŁADNIKI AKTYWNE:bioHyaluron Plus Complex™, Scrub bio-Active Complex™, masło shea, drogocenne olejki sojowy i ze słodkich migdałów, naturalna betaina, ekstrakty z cytryny, miodu, wanilii, kakao, dzikiej róży, lukrecji i aloesu, witamina E


Tubka to taki standardzik 75 ml objętości, zamykanie na "klik". Jest elastyczna i łatwo wyciągnąć nawet ostatnią kroplę tego peelingu. Podoba mi się szata graficzna. Opakowanie jest przejrzyste, biało-żółte z wszystkimi niezbędnymi informacjami. Zapach...zawsze miałam obawy przed waniliowymi produktami. A tu naprawdę mi się podoba ten aromat. Słodki, ale nie duszący, początkowy to prawdziwa wanilia, po kilku minutach bardziej przypomina mi palony cukier. Przyjemnie utrzymuje się na skórze po zmyciu peelingu. Na jesień i zimę jak znalazł.
Konsystencja jest kremowa z dużą ilością drobinek, które mają za zadanie wygładzić skórę i pozbyć się martwego naskórka. Produkt powinno się stosować na zwilżone dłonie - wówczas faktycznie jest delikatny i nie zrobimy sobie krzywdy. Na suche dłonie też nakładałam i nie było źle. Fakt, przy mocniejszym tarciu skóra mi się zaróżowiła. Lepiej trzymać się wskazówek z opakowania. Po zmyciu dłonie są wygładzone, śliskie i przyjemne w dotyku. Nie sądziłam, że obietnica nawilżenia będzie spełniona, a jednak tak jest w istocie. Plus za to - przy moim nieregularnym smarowaniu dłoni kremami to bardzo wygodne rozwiązanie. Peeling jest wydajny, a jego cena przyjazna. Ja jak najbardziej polecam.
Skład nawilżającego peelingu Eveline.

Produkt otrzymany od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt
 

wtorek, 28 stycznia 2014

Arganowy suchy olejek do ciała, Eveline.

 

Arganowy suchy olejek do ciała to dla mnie nowość. Tak wiem, tego typu produkty istnieją już od dłuższego czasu jednak nigdy nie trafiły do mojego domu. Może jakaś zacofana jestem w tym temacie. W każdym razie jak go zobaczyłam to oczyska zrobiły mi się wielkie. Od razu po wypakowaniu musiałam go sprawdzić.

Ino z opakowania i strony Eveline:
Arganowy suchy olejek do ciała przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry, również suchej, bardzo suchej i wrażliwej. Nowatorska formuła bogata w  drogocenne olejki działające w synergii z witaminą E głęboko odżywia i regeneruje. Przywraca skórze elastyczność i jedwabistą gładkość. Intensywnie i długotrwale nawilża. Chroni i odbudowuje naturalny płaszcz hydrolipidowy naskórka. Neutralizuje działanie wolnych rodników. Przynosi skórze natychmiastowe  ukojenie.  Nietłusta, lekka konsystencja łatwo się rozprowadza i bardzo szybko wchłania. Przyjemny, delikatny zapach zapewnia wyjątkowe uczucie świeżości i komfortu.

SKŁADNIKI AKTYWNE NAJNOWSZEJ GENERACJI
OLEJEK ARGANOWY bogaty w polifenole, kwasy omega 6 i 9oraz witaminę E poprawia nawilżenie, gładkość oraz elastyczność naskórka. Intensywnie odżywia i regeneruje. Jest prawdziwym „eliksirem młodości”. Przeciwdziała procesom starzenia i poprawia ogólną kondycję skóry.
OLEJEK MAKADAMIA posiada wyjątkowe właściwości regeneracyjne. Głęboko nawilża i odżywia. Przeciwdziała utracie sprężystości i wyraźnie poprawia wygląd skóry. Doskonale zmiękcza i wygładza naskórek. Chroni przed działaniem wolnych rodników.
WITAMINA E, silny antyoksydant, hamuje procesy starzenia się skóry. Nawilża, wygładza i zmiękcza naskórek. Zmniejsza szkodliwe działanie promieni słonecznych. Poprawia jędrność i elastyczność skóry, dodaje jej witalności i energii.


Butelka przezroczysta, z ciepłej pomarańczowej barwie. Doskonale widać ile olejku jet w środku i jak przyjemną ma konsystencję.  Pojemność 150 ml. Atomizer wygodny...bardzo wygodny.


W końcu produkt ląduje bezpośrednio na ciało, a nie najpierw na moją dłoń,a później na poszczególne partie ciała. Spryskiwanie jest wygodne, chociaż dobrze jest aplikować to cudo w łazience - tak na wszelki wypadek, żeby nie spryskać czegoś poza ciałem. Olejek szybko ląduje na ciele i wówczas dzieje się dla mnie magia. Skóra nie jest tłusta, nie lepi się, błyskawicznie całość się wchłania pozostawiając niedrażniącą ochronną warstewkę. Dla mnie taki efekt jest po prostu fantastyczny! Skóra jest nawilżona, rybia łuska zniknęła mi z nóg po 4 dniach. Dodatkowo przyjemny aromat otula ciało i sprawia, że człowiekowi się humor poprawia. Jestem bardzo zadowolona z tego cudeńka i jestem pewna, że to nie ostatnie opakowanie suchego olejku w moim domu!

Skład arganowego suchego olejku Eveline.



Produkt otrzymany od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt
 

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Przeciwzmarszczkowy nawilżający krem na dzień, Argan&Olive od Eveline.

 

Przeciwzmarszczkowy nawilżający krem na dzień Argan&Olive skradł moje serducho od pierwszego nałożenia na mój pyszczek. Opakowanie to standardowy słoiczek o pojemności 50 ml. Złota kolorystyka, przełamana zielonymi elementami całkowicie do mnie przemawia. W środku dla kontrasu zielonkawy krem. 
  
Info z opakowania i strony Eveline:
Przeciwzmarszczkowy nawilżający krem na dzień przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji cery normalnej, suchej i wrażliwej. Innowacyjna formuła bogata w olejek arganowy i oliwę z oliwek zapewnia ekstremalne nawilżenie nawet najbardziej odwodnionej skórze. Regeneruje, wygładza i redukuje oznaki upływającego czasu oraz symptomy zmęczenia i stresu. Poprawia sprężystość i elastyczność naskórka. Wyraźnie odmładza cerę, dodając jej blasku.

Kompleksowe działanie liftingująco-przeciwzmarszczkowe:skóra głęboko odżywiona i zregenerowana odzyskuje naturalne napięcie i jędrność, rysy twarzy stają się precyzyjnie wymodelowane, zmarszczki i bruzdy wyraźnie spłycone, a kontury twarzy odzyskują harmonijne proporcje.

Zapach jest przyjemny dla nosa, lekko perfumowany, ale subtelny. Konsystencja dla mnie idealna. Krem jest lekki i przyjemnie się go aplikuje. Nie pozostawia tłustej warstewki, nie lepi się, nie doprowadza mnie do szału. Po nałożeniu i wykonaniu kilku ruchów podobnych do tych ukazanych na opakowaniu krem grzecznie znika z powierzchni skóry. Buźka jest gładka, przyjemna w dotyku. Przy regularnym stosowaniu nawet moje kapryśne policzki stały się nawilżone i odzyskały zdrowy wygląd. Dodatkowo krem działa przeciwzmarszczkowo, więc tak szybko się nie pomarszczę - mam taką nadzieję ;)
Teoretycznie krem przeznaczony jest do skóry suchej, normalnej, wrażliwej. Przy mojej mieszanej również dobrze się spisuje. Nie spowodował wysypu niechcianych gości, nie podrażnił skóry, nie uczulił. Pewnie dlatego tak szybko zakupiłam wersję tego kremu na noc. W duecie efekt jest jeszcze lepszy!

Krem jest wydajny, naprawdę niewielka ilość wystarczy do wymaziania całej buzi.



Produkt otrzymany od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt
 

sobota, 25 stycznia 2014

Jestem, żyję...

No i jakby tu zacząć. Po ostatnim poście miałam już pojawiać się regularnie, ale jak widać niekoniecznie mi to wyszło. Cóż bez własnego komputera, bez aparatu, bez pomysłu i samozaparcia wszystko utknęło w martwym punkcie. Sporo się u mnie pozmieniało i w tym moim małym szaleństwie zniknęła to coś, co pchało mnie do pisania, fotografowania i dzielenia się z Wami moimi odczuciami na temat...głównie kosmetyków. Coś pękło i się ulotniło. Na szczęście udało mi się zebrać do przysłowiowej kupy i znów tu jestem. Wierzcie mi potrzebowałam sporo czasu, żeby się tu zalogować...podejść miałam mnóstwo i każde zakończone niepowodzeniem, jakiś wewnętrzny głos krzyczał, że to wszystko nie ma sensu.

Fakt, moja sympatia do bloga na chwilę odeszła, nie podoba mi się jak on wygląda, wiele rzeczy, które kiedyś stworzyłam teraz bym wywaliła bez mrugnięcia okiem. Sama nazwa mi przeszkadza i jak tylko dorobię się własnego lapcia to moje wirtualne królestwo przejdzie metamorfozę, żeby mnie tak nie drażnić ;) Mimo wszystko jestem, żyję i przez kolejne dni będę pisać. Nie tylko dlatego, że mam kilka spraw, które muszę zamknąć, ale w końcu czuję, że mi tego brakowało. Kosmetyki, niby banał, ale w jakiś dziwny sposób pisanie o nich sprawia mi radochę. Nigdy nie będę specem i autorytetem w tej dziedzinie to wiem, ale jakiś wewnętrzny głosik szepcze mi, że wcale nie muszę. Trochę się tu pozmienia w najbliższych miesiącach, trochę rozszerzy się tematyka, będzie inaczej - taką mam przynajmniej nadzieję. Co czas przyniesie - zobaczymy. Na chwilę obecną mogę napisać, że czeka Was sporo notek o kosmetykach Eveline, wszak dużo ich dostałam jakiś czas temu. Najbliższy tydzień ogłaszam tygodniem Eveline, a później pochwalę się Wam moim "chłopakiem" i notką o tym jak chciałam kupić pędzle do makijażu a ostatecznie nabyłam coś kompletnie innego...może być zabawnie ;)

wtorek, 10 grudnia 2013

Eveline Cosmetics w moim domu.

 
Nadrabiając zaległości pokażę Wam co wpadło do mojego domu jakieś...yyy...ponad 3 tygodnie temu. Wielka paczucha, a w niej wspaniałości od Eveline Cosmetics. Gotowe na zawartość?

sobota, 7 grudnia 2013

Mikołajkowa paka - czyli Mikołajki z Hexx.

 
Kiedy pojawił się pomysł wymiankowych paczek na Mikołajki na blogu Hexx bardzo się ucieszyłam. Niezwykle przyjemny pomysł no i możliwość zrobienia innej osobie niespodzianki - uwielbiam takie akcje. Odbyło się losowanie, zakup prezentu i pozostało nic innego jak wypatrywać św. Mikiego z worem prezentów. Moim Mikim okazałą się Justyna - Czarnatrusawkaa. Ciekawi co znalazło się w mojej paczce-niespodziance?
 Piękna mikołajkowa torba, pachnąca niesamowicie, a w środku...
Trzy perełki do kąpieli, piękna i jakże apetyczna kremowa babeczka Szalony Róż - umilacz kąpielowy. Lubię tego typu produkty i już się nie mogę doczekać kąpieli :P Może nawet przekonam się do różanego aromatu, kto wie.
Krem pod oczy Rival de Loop do cery suchej. Pomimo tego, że cery suchej nie posiadam krem wykorzystam, bo mam słabość do tego typu produktów. Akurat kończy mi się inny Rival, więc dobrze się złożyło.
A także ręcznie robione mydło glicerynowe w kształcie porcji tortu. Długo zastanawiałam się czy uwzględniać do tego elementu prezentu komentarz czy też nie. Nie chcę nikomu zrobić przykrości dlatego napiszę tylko, iż mydełko niebawem znajdzie nowy dom - gdzie z pewnością zostanie docenione ;) Trochę szkoda, że moja mikołajkowa zakładka nie została przeczytana...mówi się trudno. 

Chciałam Wam pokazać co Czarnatrusawkaa otrzymała ode mnie. Niestety jeszcze nie zamieściła posta mikołajkowego, dlatego fota będzie mojego autorstwa...zrobiona na szybko przed zapakowaniem i wysłaniem.

Przepraszam za jakość zdjęć. Wiedziałam, że coś niezbyt dobrego dzieje się z moim aparatem - po tej sesji wyzionął ducha - sesja Mikołajkowa była ostatnią jaką zrobił - co niestety widać po fotach :/
 
Akcja fantastyczna. Wielki ukłon w stronę Hexx że chciało jej się to wszystko nadzorować! :) Czy wezmę udział w kolejnej takiej akcji? Nie chcę na gorąco o tym pisać, na szczęście na przemyślenie tego tematu mam cały rok, więc to się okaże! :)

Post usprawiedliwiający moją nieobecność pojawi się pewnie za jakiś czas. Jeszcze kilka spraw muszę sobie poukładać...no i mam nadzieję, że w najbliższych dniach w końcu będę miała warunki do pisania...w ogóle do tego, żeby spędzić kilka chwil przed komputerem na spokojnie. 

A teraz znikam i życzę Wam udanej soboty! :)