Maseczka z białą glinką odżywczo-łagodząca Marion SPA przeznaczona jest do cery wrażliwej, zmęczonej, suchej i normalnej. Znów wyszło na jaw moje nie analizowanie etykiet. Jako posiadaczka cery mieszanej powinnam oddać ten produkt mojej siostrze, bardziej by na tym skorzystała. Cóż...uprzytomniłam to sobie po 5 minutach z maseczką na buźce. Mam nadzieję, że przez moje roztrzepanie i takie akcje nie stanie mi się kiedyś poważne kuku na twarzy. Tym razem się udało ;)
Info z etykiety:
Połączenie naturalnej glinki i roślinnego ekstraktu:
Biała glinka - bogata w mikroelementy, sole mineralne oraz aluminium. Koi, łagodzi podrażnienia, odżywia i wygładza skórę oraz poprawia jej mikrokrążenie skórne.
Ekstrakt z soi - bogaty w węglowodany i proteiny, dzięki którym skóra jest bardziej nawilżona, elastyczna i zregenerowana. Stymuluje fibroblasty do syntezy kolagenu i elastyny.
Alantoin - działa regenerująco, przyspiesza odnowę i ułatwia gojenie uszkodzonego naskórka. Silnie nawilża i łagodzi skórę.
Z jednej strony maseczka ma łagodzić podrażnienia, z drugiej producent informuje, że może ona powodować zaczerwienienie i pieczenie, które po pewnym czasie znika. Jestem trochę zdezorientowana.
Opakowanie to niewielka saszetka o pojemności 6,5 g. Taka ilość pozwala na jeden maseczkowy zabieg. Dla mnie to dobre rozwiązanie. Nie przepadam za wyciąganiem części produktu z takiej saszetki i zostawiania reszty na drugi raz. Może to niezbyt ekonomiczne myślenie i działanie, ale dla mnie jedyne idealne. Jestem przekonana, że gdybym zostawiła połowę takiej maseczki to prędzej by się zepsuła niż bym ją zużyła ;)
Maseczka pozbawiona jest perfumowanego aromatu za co plus. Pachnie po prostu kosmetycznie, niczym szczególnym. Nie jest to uciążliwe dla nosa, ale z drugiej strony przyjemności w tym też nie ma. Ot, neutralnie jak dla mnie.
Konsystencja kremowa, przyjemnie rozprowadza się na twarzy jak typowy krem. Otula każdy zakamarek. Kolor biało-szary.
Byłam przekonana, że maseczka pozostawi mi na skórze wyschniętą białą skorupę. Nic z tego - dobrze się wchłania, pozostawiając bezbarwną naciągniętą warstwę na powierzchni skóry. Efekt ściągnięcia podobny do typowego jaki ma miejsce w maseczkach peel off. Lubię takie uczucie ściągnięcia :) Maseczkę należy trzymać na twarzy 10-15 minut, następnie zmyć. Kolejny plus za to. Nie przepadam za maseczkami, które mają się wchłonąć - zazwyczaj czuję się wtedy jakby mnie ktoś zamknąć w torebce foliowej ;)
Przy zmywaniu trochę się ślimaczy i kilka chwil trzeba spędzić, żeby się jej całkowicie pozbyć. Po całym maseczkowym zabiegu twarz jest delikatna, gładka w dotyku. Minimalnie nawilżona - najważniejsze, że nie wysuszona. W moim przypadku nie podrażnia skóry i nie powoduje jej zaczerwienienia.
Czy sięgnę po ten produkt jeszcze raz? Szczerze? Chętnie :) O ile uda mi się znaleźć w mojej okolicy sklep z produktami firmy Marion. Ech....dostępność tych produktów to taki koszmarek :(
Czy sięgnę po ten produkt jeszcze raz? Szczerze? Chętnie :) O ile uda mi się znaleźć w mojej okolicy sklep z produktami firmy Marion. Ech....dostępność tych produktów to taki koszmarek :(
Nie miało to wpływu na moją opinię.
ciekawa ta maseczka :)
OdpowiedzUsuńU mnie kosmetyki Marion są dostępne niemal w każdym małym sklepiku kosmetycznym. Też mam tą maseczkę (i cerę mieszaną). Ciekawa więc jestem, jak się u mnie sprawdzi.
OdpowiedzUsuńPS. Cudowny wzorek na paznokciach!
W mojej miejscowości dostępność produktów Marion jest zerowa, niestety :(
UsuńDzięki, wzorek w całości już niebawem na blogu ;)
No to czekam :)
UsuńCiekawa ta maseczka:) Dzisiaj w drogerii kupiłam szampon koloryzujący Mariona. Mają tam spory wybór, nawet do stóp maseczki i w sumie żałuję, że nie wzięłam.
OdpowiedzUsuńale pazurki piękne - myślałaś że nie zauważę ;D
OdpowiedzUsuńa maseczki nie miałam :)
maseczka maseczką, ale jakież to ja piekne muffinki na paznokciach widzę! ♥
OdpowiedzUsuńMuszę poszukać bo z Marion jeszcze nie miałam nic do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię produkty z Marion ale tej maseczki jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuńJak skończę swoją maseczkę z Avonu to muszę jej poszukać :)
OdpowiedzUsuńPodobno w Społem mają kosmetyki Marionu, ale tego nie jestem pewna ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tę maseczkę :)
OdpowiedzUsuńCzyli warta uwagi, u mnie słabo z asortymentem Mariona :( czasami w Naturze coś znajdę.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście to co pisze producent jest troszkę niepokojące :P
OdpowiedzUsuńA to, że ciężko się zmywa - to typowe dla glinek ;)
lubię maseczki z glinką i to jak zastygają na twarzy ;)
OdpowiedzUsuńświetne pazurki!
Ja jestem zachwycona paznokciami i chcę więcej!
OdpowiedzUsuńCiekawa ta maseczka, ale ja tam widzę piękne babeczki na paznokciach :P
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam żadnej maseczki z Marion
OdpowiedzUsuńTakiej wersji jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuńświetna jest,bardzo ja polubilam
OdpowiedzUsuńno to dobrze, że nie podrażniła, tak jak ostrzegał producent..
OdpowiedzUsuńBiałej glinki nigdy nie miałam. Robiłam jedynie maseczkę z zielonej :)
OdpowiedzUsuńbędąc w drogeriach nie widziałam tej maseczki,więc pewnie w moim mieście jej nie ma :)
OdpowiedzUsuń