czwartek, 1 listopada 2012

68. Tusz do rzęs Growing Lashes, Wibo.

 
 Jakiś czas temu pisałam o zestawie kosmetyków, który dostałam do przetestowania od portalu BANGLA  Ponieważ nie opanowałam jeszcze metody posługiwania się eye linerem, a odnośnie fluidu nie wyrobiłam sobie jeszcze zdania to postanowiłam napisać kilka słów o tuszu do rzęs Growing Lashes firmy Wibo, którego opakowanie jest w moim ulubionym kolorze. Zieleń zawsze wzbudza moją sympatię i w tym przypadku przenosi się to również na ten produkt.
Info ze strony producenta: 
"Marzysz o znacznie dłuższych, grubszych i mocniejszych rzęsach? Wypróbuj mascarę Growing Lashes Stimulator, która pielęgnuje i odżywia rzęsy, a jednocześnie stymuluje ich wzrost, dzięki czemu zapewnia ich ekstremalne wydłużenie. Zawarte w formule odżywcze proteiny jedwabiu, D-Panthenol oraz kolagen dodatkowo wzmacniają, regenerują i chronią i pielęgnują osłabione torebki włosowe a unikalne peptydy wspomagają naturalny wzrost rzęs".
 
 Jak widać na zdjęciu szczoteczka jest całkowicie silikonowa z "włoskami" tej samej długości na całej długości. Dzięki temu nawet najkrótsze rzęsy zostają otulone warstwa czarnego tuszu. Moim zdaniem ten produkt nie tylko pogrubia, ale także i wydłuża rzęsy. Ponieważ do tej pory używałam tuszu z całkowicie inną szczoteczką to dopiero po którejś z kolei próbie nałożenia tuszu "załapał" o co chodzi z tą szczoteczką i efekt był naprawdę fajny. Oczywiście udało mi się 2-krotnie wcelować szczoteczką w oko i powiem szczerze te silikonowe włoski są bardzo bolesne. 
Ciężko mi się odnieść do obietnicy producenta odnośnie stymulacji wzrostu rzęs. Jakoś takie obietnice do mnie zupełnie nie przemawiają. Uważam, że jest to rodzaj marketingowego "chwytu", żeby tylko skusić do kupna takiego produktu. W tym przypadku naprawdę obyłoby się bez tych obietnic, bo tusz jest naprawdę dobry i świetnie się broni swoją jakością.
Przyjemne jest to, że tusz nie ma tendencji do sklejania rzęs. Z opakowania "wychodzi" wystarczająca ilość czarnej substancji, która dobrze się aplikuje na rzęsy, nie tworzy grudek i nie skleja. Po nałożeniu jednej warstwy uzyskuje się naturalny efekt, przy kolejnej warstwie rzęsy wychodzą na pierwszy plan. Robi się ich dużo, są gęste, czarne i kuszące ;) Z pozbyciem się tuszu z rzęs również nie ma problemu. Ładnie schodzi zmywany płynem micelarnym czy też mleczkiem do demakijażu.

I jedyne moje zastrzeżenie to trwałość. Niestety wczesnym wieczorem widać, że tusz się kruszy i osypuje. Cóż, nie można mieć wszystkiego. Za to produkt dostaje ode mnie wielki plus za kolor opakowania i wyrazistość na sklepowej półce.

Cena: ok. 10 zł.

8 komentarzy:

  1. dla mnie świetny tusz za grosze, właśnie mi się skończył;/

    OdpowiedzUsuń
  2. tusz bardzo dobry :)
    Ładne masz oczęta, a jeszcze lepsze jest to kukanie do obiektywu aparatu :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyjątkowo nie lubię robić sobie zdjęć :D Kukanie faktycznie wyszło zabawnie :D
    A z tuszu jestem zadowolona, bardzo! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie używałam tego tuszu, dostałam kiedyś różowy tusz z Wibo i całkiem dobrze się sprawdzał, polubiłam go :)

    OdpowiedzUsuń
  5. loreal bardziej mi się podoba pod wzgledem efektów wydłużenia i pogróbienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może. Ja się mocno zraziłam do maskar Loreal i od pewnego czasu ich po prostu unikam ;) Ale cały czas poszukują tego "idealnego" tuszu do rzęs :)

      Usuń
  6. jakoś tak nie mogę się przekonać do produktów wibo, a oczka to ty masz ładne :D

    OdpowiedzUsuń