Ciężko jest mi odnaleźć krem do rąk, z którego w pełni byłabym zadowolona. Ile tubek już zaprosiłam do domu? Całe mnóstwo. A ile z nich zagościło u mnie dłużej niż kilka dni? Yyyy...dosłownie 1 albo 2. Z moją alergią na "kleiste", "lepiące się" i pozostawiające na skórze nieprzyjemną warstewkę produkty naprawdę nie jest łatwo dobrać dobry krem do rąk. A pogoda jest już taka, że moje dłonie to odczuwają i wołają o pomoc. Od kilkunastu dni w moim domu jest intensywnie nawilżający krem do rąk w sprayu firmy Paloma. A skoro wytrzymał u mnie tak długo i nie został odstawiony na bok to warto o nim napisać :)
To drugi produkt z serii Paloma Hand Spa. Pierwszym był peeling do rąk, o którym pisałam TU
Oto jakie informacje zawarł na opakowaniu producent:
Doskonale odżywia i intensywnie nawilża dłonie i paznokcie. Zawiera alantoinę, mocznik, masło shea, silnie regenerujące i wygładzające oleje migdałowy i makadamia oraz ekstrakt z perły proteiny jedwabiu niwelujące niedoskonałości.
Jaka jest moja opinia?
Pasuje mi delikatnie słodki zapach tej serii kosmetyków. Jest zarazem orzeźwiający jak ciepły - słodki. Ale co najbardziej mi odpowiada to konsystencja. Naprawdę leciutka i taka trochę wodnista. Po nałożeniu na donie całkiem szybko się wchłania (nie jest to ekspresowe tempo, ale na tyle szybkie, że nie czuję potrzeby pozbycia się tego produktu z dłoni). Na skórze pozostawia lekką warstewkę, na szczęście nie tłustą! Jest ona raczej taka wodnista i całkowicie ją toleruję :) Sam sposób aplikacji - rozpylanie - też jest interesujące. Chociaż wielokrotnie krem wystrzeliwał mi na dłoń i rozpryskiwał się na wszystko dookoła ;) W moim przypadku wystarczają dwa psiknięcia, żeby dobrze nawilżyć dłonie.
Opakowanie jest wygodne w użytkowaniu. nie zajmuje dużo miejsca. Mieści w sobie 100 ml lekkiego kremu, który naprawdę przyjemnie nawilża dłonie. Nie ukrywam, że ten krem przypadł mi do gustu. Teraz tylko muszę wyrobić w sobie odruch sięgania po niego tak często jak tylko się da :)
Ja zapłaciłam za niego 6,99 zł w Hebe, ale to była cena promocyjna.
A może Wy macie jakieś sprawdzone kremy, z których jesteście bardzo zadowolone? :)
krem do rak w spray'u nie miałam jeszcze takiego cuda, Paloma ma śliczne zapachy, wiem, bo mam masła
OdpowiedzUsuńTeż mam ten krem, chociaż po kilku użyciach odłożyłam go na bok, ale sama nie pamiętam z jakiego powodu. Muszę do niego wrócić i jeszcze raz spróbować się zaprzyjaźnić.
OdpowiedzUsuńJa używam kremu do rąk zniszczonych z Garniera i jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńooo kremu w rozpylaczu jeszcze nie miałam aż zaciekawił mnie ten produkt ;) też mam ten sam problem z dłońmi (nie lubię jak są tłuste i klejące) ja używałam jakiegoś zwykłego kremu z gliceryną pamiętam, że szybko się wchłaniał i też zostawiał coś jakby wodną warstwę niestety skończył się i nie mogę go nigdzie dostać :(
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widze taki krem, bardzo ciekawe opakowanie:)
OdpowiedzUsuńW życiu nie słyszałam o kremie do rąk w sprayu XD Co za fajna nowinka kosmetyczna :D
OdpowiedzUsuńCiekawa forma : spryskiwanie. Hm... to może być całkiem wygodne :)
OdpowiedzUsuńKrem jest bardzo fajny :) Tylko to "spryskiwanie" jest trochę mylące. Nie ma efektu mgiełki, niestety. Raczej taki ciągły strumień ;)
OdpowiedzUsuń