Odkryłam tą pomadkę 2 miesiące temu w drogerii Jasmin (no właśnie Jasmin czy Jaśmin?). Zachwycona ceną ok.10 zł i ilością kolorów (chyba 30) postanowiłam wybrać coś dla siebie. Do tej pory używałam tylko błyszczyków, na dodatek przeważnie tych bezbarwnych, więc zadanie nie było proste! Jak już wybrałam kilka odcieni, które zwróciły moją uwagę to się okazało, że zostały tylko testery. Nie ma to jak moje "szczęście" ;)
Odwiedzałam tą drogerię kilka razy i zawsze trafiałam na pustkę i zapewnienia przemiłej pani, że sklep oczekuje dostawy i lada dzień pomadki się pojawią. Nom...jasne! Po 2 miesiącach wybrałam się do Jasminu w mojej miejscowości, który został otwarty całkiem nie dawno i trafiłam na dostawę! :D Byłam pierwszą osobą, która dotknęła tych pomadek. Mogłam wybierać, przebierać i cieszyć się tym procesem ;) Ponieważ od dawna chodził za mną "nudziakowy" kolor zdecydowałam się kupić kolor nr 30 Pink Frotsing. Nie bardzo widzę w tej pomadce różowy odcień jak sugeruje nazwa, ale może mam problem z oczami ;)
Po maźnięciu na dłoni wygląda bardzo neutralnie. Właściwie jak bezbarwny błyszczyk, który pięknie się mieni. Jak nałożyłam pomadę na usta byłam szczęśliwa zarówno z zakupu jak i tego jak prezentuje się na ustach. I moja siostra sprowadziła mnie na ziemię twierdząc, że wyglądam jakbym nie miała ust :D Już mi to kiedyś powiedziała odnośnie paznokci jak pomalowałam je blado-beżowym lakierem. Teraz stwierdziła, że powinnam wybrać jakiś bardziej wyrazisty i intensywny kolor. Może i tak...ale co ja na to poradzę, że mi się podobają takie nie rzucające się w oczy odcienie.
Zdjęcie powyżej wykonane w słońcu, poniżej w sztucznym świetle (albo odwrotnie - za szybko obrobiłam fotki i oczywiście nie zapamiętałam, która jest która;) ). Jak widać pomadka nie jest matowa, ładnie się błyszczy i jest delikatna. Jej konsystencja jest bardzo przyjemna, szybko otula usta i nadaje im kolor. Ze względu na to, że sztyft jest cienki to trzeba wykonać kilka ruchów, żeby nałożyć pomadkę na całą powierzchnię ust. Przed pierwszym użyciem miałam obawę czy aby nie połamię od razu sztyftu, jest on cienki i wygląda bardzo delikatnie. Na szczęście obyło się bez takiego zdarzenia;)
Producent twierdzi, że pomadki Colorbalm pachną Orchideą. Chyba nie wiem jak pachnie orchidea, ale z pewnością nie tak jak pomadka. Jak dla mnie zapach jest wręcz niewyczuwalny, może trochę słodki. Natomiast bardzo pozytywnie jestem zaskoczona nawilżającym działaniem pomadki. Po chwili od nałożenia usta stają się przyjemnie miękkie i zachowują się jak po zastosowaniu pomadki ochronnej. Jak dla mnie to fajne połączenie, takie przyjemne z pożytecznym. Pomadka nadaje kolor i dba o usta. Nie podkreśla suchych skórek na ustach, a wręcz przeciwnie dobrze je kamufluje i wygładza.
Niestety szybko się zjada. A całkowicie plastikowe opakowanie nie jest odporne na uszkodzenia i po upadku na podłogę może się po prostu połamać.
Coś mi się wydaje, że jutro odwiedzę drogerię i kupię jeszcze jedną pomadkę z tej serii, tym razem bardziej "wyrazistą" ;) Bardzo żałuję, że kosmetyki firmy Pierre Rene są tak ciężko dostępne. To swoiste polowanie na produkty tej firmy;)
Cena ok. 10-12 zł.
podoba mi się.
OdpowiedzUsuńmam jeden odcień, jest ok
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba:) Całkowicie w moim stylu:)
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie się prezentuje, fajny praktycznie naturalny kolorek :)
OdpowiedzUsuńDla mnie zbyt jasny kolorek :D
OdpowiedzUsuńu mnie nie ma tej drogerii i bardzo żałuję pomadkę chętnie bym wypróbowała chociaż pewnie zdecydowałabym się na jakiś róż ;) nie lubię u siebie beżowych ust ;)
OdpowiedzUsuńna ustach wygląda bardzo naturalnie, podoba mi się! I patrzę, i patrzę, i też różu nie widzę ;p
OdpowiedzUsuńDaje bardzo naturalny efekt. U mnie w drogeriach nie widziałam tych pomadek :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie po odbiór nominacji :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie kolorki na twoich ustach prezentuje się uroczo
OdpowiedzUsuńPosiadam tą pomadkę w odcieniu bodaj extreme nude i wygląda niemal identycznie jak Twój po odjęciu drobinek. :) Zgadzam się z każdym Twoim słowem w temacie tej pomadki, mogę też dodać od siebie,że moje opakowanie doznało już szkody - wystarczyło raz sobie nie trafić w rowki i zatyczka popękała... ;)
OdpowiedzUsuńPs. poza drogerią Jasmin, przynajmniej u mnie w mieście kosmetyki Pierre Rene można też znaleźć w Drogeriach Polskich. :)
Usuń