czwartek, 27 września 2012

43. Nie zawiera rutyny, Original Source.


Jesienna aura miesza się z letnimi temperaturami. Jednego dnia marzną mi kończyny drugiego najchętniej nie wychodziłabym spod prysznica, bo upał szaleje. Zmienna pogoda odciska na mnie swoje piętno. Nie wiem czy przeciąga mnie na swoja stronę bardziej chandra czy totalna euforia. Na jedno i drugie dobra jest terapia barwami i aromatami. Stąd to zdjęcie powyżej, a także tekst poniżej...

 Na początku lipca odkryłam wspaniałe żele pod prysznic Original Source. Co prawda przechodziłam obok nich wiele tysięcy razy, jednak moja łapka jakoś po nie nie sięgała wcześniej. Aż nadszedł dzień promocji w Rossmanie i z tej okazji zabrałam do domu początkowo dwa żele: limonkowy i czekoladowo-miętowy. Nie myślcie, że wybór był prosty, o nie! Wybór żelu pod prysznic nigdy nie jest prosty zwłaszcza, gdy  jest tak duży i każdy produkt cudownie pachnie. Z racji tego, że zakupy robiłam, gdy temperatura w ciągu dnia przekraczała 30 stopni uznałam, że taki zestaw będzie idealny. I miałam rację:)

Czekoladowo-miętowym jest bardzo słodki, a zarazem orzeźwiający dzięki nutce mięty, która pachnie bardzo naturalnie Każdy kto lubi czekoladę z miętowym nadzieniem będzie mile zaskoczony, że takim aromatem można się otoczyć podczas kąpieli. Po prostu cudowny! 
Limonka za to jest kwaśna i mocno orzeźwiająca. Jej zapach przypomina mi Skittlesy i jestem nim chyba najbardziej zauroczona. Taki słodko-kwaśny aż lekko gorzki zapach. Przepiękny! Ten aromat mocno stawia na nogi i dodaje energii do działania!

Trzeci w domu pojawił się Original Source miętowy, który mnie niestety zawiódł. Myślałam, że obietnica pojawiającego się dreszczu na ciele podczas stosowania nie będzie tylko obietnicą bez pokrycia, a realną sytuacją. Nic z tego. A na dodatek w tym przypadku żel nie pachnie prawdziwą miętą. To taka sztuczna mięta, która najbardziej przypomina mi zapach sztyftu udrażniającego nos podczas zimowego kataru ;) Nie tego się spodziewałam. 
I truskawka z limitowanej edycji. Słodka...bardzo słodka aż mdła i na dodatek ma tendencje do przebarwiania wanny swoją soczystą czerwoną barwą. Na lato nie bardzo mi pasowała, ale teraz jak robi się chłodniej jest w sam raz.

I chociaż trochę kręcę nosem na dwa wybrane przeze mnie zapachy to z Original Source jestem bardzo zadowolona. Podoba mi się wygodne opakowanie, które stoi "na głowie" i w każdej chwili żel jest gotowy do użycia. Kolejna zaleta to ukazany na zdjęciu wyżej niekapek. Przyjemny zawór, który pozwala wydobyć tyle produktu ile potrzebujemy i ani kropli więcej. Niestety edycja limitowana pozbawiona jest tego cuda i żel wypływa kiedy chce, a szkoda.



O cudownym zapachu już pisałam i uważa, że to największa zaleta tego żelu. Do tego dobrze się pieni i szoruje ciało;) Przyjemnie rozprowadza się na ciele i nie stwarza problemów podczas spłukiwania produktu. Nie podrażnił mojej skóry, nie wysuszył jej, a wręcz przeciwnie - przyjemnie otula ciało i nadaje mu miękkości i "śliskości". Szkoda, że zapach nie utrzymuje się zbyt długo na skórze. Po kilkunastu minutach nie ma po nim śladu.  Żel jest bardzo gęsty, a zarazem wydajny. Zapachu jest ok. 10 do wyboru, myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie :) 
Obecnie Origina Source dostępny jest w kilku hipermarketach, już nie tylko w Rossmanie. Cena waha się od 5-10 zł, w zależności od promocji. A promocje się opłacają! :)

A najważniejsze, że nie jest testowany na zwierzętach i :

10 komentarzy:

  1. Posiadam trzy pierwsze żele :) i jestem z zapachów zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedługo chyba limonkę sobie kupię :D

    OdpowiedzUsuń
  3. według mnie najcudowniej pachnie limonkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm też widziałam je wiele wiele razy ale nigdy nie kupiłam sama nie wiem dlaczego i chociaż wiele osób się nimi zachwyca ja ciągle je omijam :P może kiedy jakiś zapach szczególnie na mnie zadziała wypróbuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pierwszy raz je widze, mówisz, że w rossmanie? chyba sie skusze..

    OdpowiedzUsuń
  6. mam ten czekoladowy i malinowo waniliowy, są świetne<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rossman przede wszystkim, ale teraz są już w Carrefour, chyba Tesco...Original Source atakuje większe sklepy ;)
    Malinowo-wanilowy...brzmi cudownie kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciągle widzę je w gazetkach, ale jak wchodzę za każdym razem do sklepu to o nich zapominam i jakoś nie zauważam ich na pułkach, ale może w końcu się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. I zdjęcie też nie rutynowe:)
    A ja jakoś nie potrafiłam się przekonać do nich jak na razie, ale może przyjdzie dzień, że skuszę się...

    OdpowiedzUsuń