Po dwóch tygodniach poza domem powrót nie jest prosty. Zdążyłam się przestawić na tryb ogólnego spokoju i delektowania się pięknem nadmorskiego i mazurskiego krajobrazu. I chyba nawet bardziej cieszę się z pobytu na Mazurach. Piękny krajobraz, czyste jezioro, kominek w domku, cudownie błoga cisza - czego chcieć więcej?
Nadszedł dzisiejszy poranek i trzeba się było wymeldować, a wcześniej spakować. Tak samo jak nie lubię pakowania przed wyjazdem również w drugą stronę nie sprawia mi to przyjemności. Chociaż jest w jakiś sposób prościej. Nie trzeba się martwić, że ubrania się pogniotą, zwijam wszystko jak leci i upycham ile sił w rękach i kolanie;)
Powróciłam do siebie i nie mogę się przestawić. Fakt, irytowała mnie prędkość internetu na mojej mazurskiej wsi, brak pewnych udogodnień, ale w gruncie rzeczy pasowało mi to. Nawet wydaje mi się, że w przyszłości mogłabym tam żyć. W miejscu, gdzie do sklepu jest około 3 kilometry, a do miasta 8. Gdzie nie ma kina, kosmetyczki, ale i o tłok i ścisk trudno. Świeże powietrze i bajeczne krajobrazy, mnóstwo szlaków rowerowych i pieszych, czyste jezioro, a w nim ryby, piękne lasy z grzybami, malinami i jeżynami., przesympatyczni ludzie, którzy nie wyolbrzymiają swoich problemów i nie mnożą nowych, bo po prostu nie maja na to czasu. Ach...po kilku latach powróciłam na Mazury i przypomniałam sobie, że kocham to miejsce za całokształt, miłością najszczerszą :)
Nie powiem miło jest wrócić do domu, gdzie czekają na mnie paczuszki i maile od firm o pozytywnym rozpatrzeniu moich propozycji. Jednak wiem, że kilka dni potrwa zanim stanę na nogi i powrócę do życia jakie wiodłam przed wyjazdem. Jedno jest pewne zaczynam tu mieszkać na dobre, mam nadzieję, że Wam się spodoba:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz