Nie ukrywam, że lubię pomadki ochronne do ust. Staram się nie przesadzać i nie kupować ich w nadmiarze, żeby nie mieć problemu z wyborem. Niestety jak pojawia się jakaś nowość albo moje oko dostrzeże promocje nie jestem w stanie powstrzymać się od zakupu. Tak było i tym razem...
Zdecydowałam się na wariant wiśniowy. Wydawało mi się, że aromat będzie niezwykle intensywny i taki słodko-cierpki. Niestety zapach chociaż słodki i intensywny nie bardzo przypomina wiśnię. Na dodatek pachnie ładnie, ale tylko w opakowaniu. Po nałożeniu na usta aromat się ulatnia.
Konsystencja
też nie przypadłą mi do gustu. Na usta nakłada się gruba, tłusta
warstwa przypominająca zwykłą wazelinę. Nie takiego efektu się
spodziewałam. Miałam nadzieję, że pomadka lekko otuli moje wargi, nada
im miękkości i mocno nawilży. Dobrze, do nawilżenia się nie przyczepię.
Jak już zagryzłam wargi i postanowiłam zobaczyć co ta pomadka potrafi to
nawet byłam zadowolona. Faktycznie Frutti lip balm nawilża usta. Jednak uczucie ciężkości jakie temu towarzyszy zupełnie do mnie nie przemawia.
Testowałam
pomadkę Bell nad morzem. I o ile świetnie się spisuje w wodzie - nie
znika za szybko i dobrze chroni usta, to na słońcu dzieję się z nią coś
dziwnego. Miałam wrażenie, że moje usta skute są twardym pancerzem.
Niekoniecznie pasuje mi takie uczucie spięcia.
Nie skreślam jeszcze tego
produktu, ponieważ mam wrażenie, że świetnie poradzi sobie z jesiennym
wiatrem i zimowym mrozem. Może wówczas wydobędę z niej jej ukryte zalety:)
Bardzo ładne jest to 1 zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńwww.amethyst-pl.blogspot.com
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńJa używałam pomadke bell bez zapachową no i nawet na usta nie mogłam jej nałożyć, bo była taka sucha, a jak już mi się udało to i tak bardzo krótko zostawała na ustach...
OdpowiedzUsuń