czwartek, 6 września 2012

22. Kasza jęczmienna perłowa, Młyny w Stoisławiu.

Kilka dni temu otrzymałam od Przedsiębiorstwa Zbożowo-Młynarskiego "PZZ" w Stoisławiu paczkę z kilkoma produktami w ramach  współpracy. Radość na widok tej przesyłki była wielka i od razu zaczęłam się zastanawiać jakie "cuda" mogę wyczarować z tych produktów. Na pierwszy rzut poszła kasza jęczmienna perłowa, którą postanowiłam przyrządzić na słodko.

Kasza jęczmienna perłowa sprzedawana jest w opakowaniu mieszczącym 500 g. produktu. Podoba mi się kolorystyka opakowania, która kojarzy mi się z królewskością. Zachowany jest element kojarzący się z firmą czyli niebieskie młyny, które nie są wyeksponowane w sposób nachalny. Tworzą drugi plan umożliwiając kupującemu zwrócenie uwagi na sam produkt jakim jest kasza. Nie lubię kupować tak zwanego kota w worku. Tym samym na większość produktów opakowanych w pudełka, folie, torebeczki bez elementu przezroczystego umożliwiającego wzrokową ocenę produktu po prostu kręcę nosem. W tym przypadku ziarenka kaszy widoczne są w przezroczystych kłosach, co uważam za świetny pomysł. Mogę cieszyć się widokiem kaszy, ale także i całym opakowaniem, które jest atrakcyjne. 
Opakowanie wypełnione jest mnóstwem drobnych ziarenek, które aż proszą, żeby je sfotografować. Nie umiem tego wyjaśnić, ale moja miłość do kaszy nie zna granic. Nie tylko lubię jej smak, ale również to jak wygląda, jak wspaniale przesypuje się w dłoniach, jak grzechocze, szeleści i cieszy wszystkie zmysły.

Pomysł na przygotowanie kaszy jęczmiennej na słodko wpadł mi do głowy dość spontanicznie. Umieściłam kaszę na honorowym miejscu pośrodku stołu i po prostu rozejrzałam się dookoła, aby zlokalizować ciekawe produkty i pomysł sam przyszedł. 

Składniki:
  • pół szklanki kaszy jęczmiennej perłowej
  • szczypta soli
  • 2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
  • 2 małe brzoskwinie
  • 1 gruszka
  • duża nektarynka
  • 2 goździki
  • 3 łyżeczki cukru trzcinowego
  • kilka kropli soku z cytryny
  • 2 łyżki jogurtu natralnego
  • łyżeczka cukru wanilinowego
  • garstka uprażonych pestek słonecznika i dyni
  • około 10 listków mięty
Kaszę ugotowałam według przepisu na opakowaniu, tak aby uzyskać kleistą konsystencję.  Dodałam tylko odrobinę soli, aby nadać kaszy lekki posmak. Po ugotowaniu kaszę przełożyłam do miseczki i dodałam do niej dwie płaskie łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią. Całość dokładnie wymieszałam. Nie czekając długo ułożyłam warstwę słodkiej kaszy na talerz używając metalowej obręczy. Z pewnością ten przyrząd ma jakąś fachową nazwę, ale szczerze nie mam pojęcia jaką.


Brzoskwinie pokroiłam w kostkę i wrzuciłam do garnka z odrobiną gorącej wody. Dodałam łyżeczkę cukru trzcinowego i czekałam, aż owoce zmiękną, a sok zrobi się gęsty.


Ciepłe brzoskwinie przełożyłam na warstwę kaszy i zabrałam się na następną warstwę. 

 
Gruszkę pokroiłam dość niedbale, bo wiedziałam, że pod wpływem temperatury dość szybko nabierze konsystencję musu. Przełożyłam do garnka z odrobiną wody, dodałam kilka kropli soku z cytryny i pół łyżeczki cukru trzcinowego i swa goździki. Całość gotowała się, aż nabrała konsystencję gęstego musu. Następnie przełożyłam na talerz.

 Ostatnia warstwa to pokrojona nektarynka, którą wraz z cukrem i odrobiną wody wrzuciłam do garnka na kilka minut. Puściła niesamowity sok, który jak zgęstniał zebrałam i uznałam, że stworzy jeden sos do słodkiego deseru. Nektarynki przełożyłam na talerz. 
Po zdjęciu metalowej obręczy deser był właściwie gotowy. Dorzuciłam jeszcze garstkę prażonych ziaren słonecznika i dyni, a także kilka borówek, aby dodać całości kontrastu.

Ponieważ jeden sos do deseru już miałam, zabrałam się za kolejny, który dodał całości orzeźwiającego smaku. Jogurt wymieszałam z cukrem wanilinowym, dodałam posiekane listki mięty i porządnie zamieszałam, aby smaki się połączyły. I tak powstał drugi sos.

Z połowy szklanki suchej kaszy uzyskałam 3 porcje deseru. Pewnie wyszłoby więcej gdyby nie fakt, że nie byłam w stanie się powstrzymać i co chwilę podjadałam kaszę. Zarówno na etapie jej gotowania, dosładzania i próbowania jak jej smak będzie pasować do owoców;)

Nie ukrywam, że jestem zadowolona z efektu. Z kaszy jęczmiennej i owoców wyszedł pyszny deser, który jest przy okazji zdrowy i sycący. Przyjemne jest to, że smaki owoców przeniknęły do kaszy, nadając jej owocowego posmaku.

Porcje zniknęły w błyskawicznym tempie, a buzie moich domowników były niezwykle uradowane, co uważam za mój prywatny sukces;)


Zapraszam na stronę producenta, gdzie można się zapoznać z firmą i produktami: o firmie
Jak również na stronę sklepu internetowego, gdzie można nabyć produkty: sklep


2 komentarze:

  1. Ale mi smaka narobilas!
    A zdjecia pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł aż smaka mi narobiła skurde muszę pomyslec aby zrobic jakoś na słodko :)

    OdpowiedzUsuń