poniedziałek, 11 marca 2013

Tej nie kocham, tej nie lubię, tej nie pocałuję...

Tusz do rzęs to produkt, z którym od pewnego czasu wiążę szczególne nadzieje. Pisałam już, że poszukuję ideału i moich zaginionych rzęs, które w niewyjaśnionych okolicznościach z długich zmieniły się w krótsze i rzadsze.  Jak dotarły do mnie dwie maskary Lovely i jedna Wibo oczyska zrobiły mi się wielkie, a serducho zabiło mocniej. Miałam nadzieję, że w tej trójcy odnajdę swój ideał. Ideału nie znalazłam, ale przynajmniej mogę wykreślić 3 pozycje z mojej listy produktów do wypróbowania :)
Zaznaczam, że opinie o tuszach wyrobiłam sobie po tygodniowym testowaniu każdego z nich. Dlatego jest to raczej opis pierwszego wrażenia niż wyczerpująca i dogłębna analiza tych produktów.

Opakowanie.
Muszę przyznać, że opakowania są naprawdę przyjemne dla oka. Intensywnie kolorowe, cieszą oko i z pewnością przypadną do gustu młodszej grupie kobiet. Chociaż mi też się podobają, a do najmłodszych się już nie zaliczam. Wszystkie trzy tusze przeszły mocny test upadkowy. Spadały na podłogę/płytki/beton. Spędziły tydzień w mojej torbie, a to nie lada wyzwanie ;) Jaki jest efekt? Opakowania się trochę porysowały, a napisy pościerały. Tylko Booster zachował swój napis w całości. Trochę szkoda, że tak szybko się ulotniły, opakowania nie wyglądają zbyt atrakcyjnie, ale nadal są w jednym kawałku :)

Pojemność:
Booster - 8g
Lift Lash XXL - 8g
False Lashes - 11g

Konsystencja:
Booster - w sam raz, chociaż potrafi zostawić grudki na rzęsach
Lift Lash XXL - mokry i problematyczny na rzęsach

False Lashes - bardzo mokry

Szczoteczki
Trzy tusze i trzy różne szczoteczki, w tym jedna silikonowa. Jak widać na zdjęciu każda wygląda interesująco. Szczerze to nie mam jakiś szczególnych preferencji co do szczoteczek. Jestem otwarta na różności i nowości. Tym samym podeszłam do każdej z pozytywnym nastawieniem.
Nie ukrywam, że największe i najlepsze pierwsze wrażenie na sucho wywarła na mnie wygięta szczoteczka Lift Lash XXL Volume od Wibo. Zaintrygowała mnie i wiązałam z nią duże nadzieje. Cóż...trochę się przeliczyłam. Po pierwsze musiałam się nauczyć operować tym cudem na rzęsach, po drugie jest dość rzadka, po trzecie nijak nie sprawdza się na moich rzęsach. O przepraszam...dość dobrze mnie irytuje podczas malowania. Aby uzyskać zadowalający efekt muszę się naprawdę napracować, a to zajmuje czas. Ech...
Volume Booster - jedyna silikonowa szczoteczka w porównywanych tuszach. Gęsta, elastyczna i naprawdę dobra! Włosków jest dużo, gołym okiem widoczne są dwie długości: 4 rządki dłuższych i 2 rządki zupełnie krótkich. Albo mi się w oczach pomieszało :P W tym przypadku aplikacja jest łatwa i przyjemna. Kilka pociągnięć i ładny efekt osiągnięty. Pewnie spore znaczenie ma tu też konsystencja. W odróżnieniu od dwóch pozostałych tuszy ten nie jest potwornie mokry i nie skleja rzęs.
I szczoteczka False Lashes, która bardzo mi przypomina tą w Collosal Maybelline, ale jest większa i pulchnięjsza ;) Wydawało mi się, że po Collosal nie będę miała problemu z aplikacją. Nic bardziej mylnego! Kilka dodatkowych milimetrów wzdłuż i wszerz naprawdę robi różnicę! Zanim dopracowałam technikę zdążyłam się kilka razy porządnie wściec i wymazać wszystkie partie skóry wokół oczu. Ta szczoteczka jest dla mnie za duża. Nabiera za dużo mokrego tuszu i sprawia, że stempelki na powiece to chleb powszedni. Może z biegiem czasu tusz lekko się osuszy i wówczas będzie dobrze. Mam taką nadzieję ;)

Jak jest z efektem?

Tak prezentują się moje rzęsy bez niczego:
Wiem, nie jest najgorzej. Same z siebie mają jakiś taki ciemny kolor. Ale uwierzcie mi obecnie są w opłakanym stanie, w porównaniu do tego co miałam kilka lat temu. I tu po raz kolejny ciśnie mi się na usta pytanie: "gdzie się podziały moje rzęsy?!'" :P

Volume Booster
Rzęsy są świetnie rozczesane i ładnie wydłużone. Co do pogrubienia, jest ono minimalne tak samo jak uniesienie. Lubię taki efekt na codzień, więc jestem zadowolona.

False Lashes
 Fakt, kolor tego tuszu jest mocniejszy i rzęsy są bardziej widoczne. Tak, są pogrubione i wydaje się, że jest ich więcej. Lekko posklejane. Nie jeste źle, chociaż genialnie też nie jest.

Lift Lash XXL
 
Lift Lash XXL... pomijam fakt, że spędziłam sporo czasu, żeby uzyskać efekt widoczny na zdjęciu i straciłam sporo nerwów nakładając ten tusz. No nie wiem...troszkę pogrubia, troszkę wydłuża, trochę mocno skleja. On po prostu jest trochę nie dla mnie ;)

Trwałość.
No tutaj to się mocno zawiodłam i naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.

Booster utrzymuje się najkrócej. Po kilku godzinach zaczyna sie wycierać i spadać z rzęs. Po 6-7 godzinach właściwie większość tuszu znajduje się pod okiem. Niegdy nie chciałam być pandą, a dzięki temu produktowo prawie się nią stałam ;)

XXL Lift Lash jest trochę lepiej, ale nie jakoś nadzywczajnie. Całego dnia na rzęsach nie wytrzymuje niestety. Ale efektu pandy nie doświadczyłam ;)

False Lashes okazał się najtrwalszy z całej trójki. Nie kruszy sie i nie zbiera pod okiem. Ani śnieg, ani mżawka, ani wilgotne powietrze nie wpływają negatywnie na ten tusz, za to wielki plus. Trzyma się na rzęsach od samego rana do późnego wieczoru :)
Jeszcze raz porównanie na rzęsach. Tym razem były malowane na szybko, poświęciłam dosłownie tyle czasu ile zazwyczaj (czyli kilka chwil). A efekt...cóż...zdjęcie mówi samo za siebie.
Zmywanie.
Na tej płaszczyźnie nie będę marudzić. Wszystkie trzy tusze świetnie się zmywają z rzęs. Nie marudzą i nie stwarzają problemów. Bez względu czy użyłam mleczka do demakijażu, płynu micelarnego czy tylko ciepłej wody - za każdym razem tusz zmywa się dobrze. No może zmywanie zwykłą wodą trochę wydłużyło cały proces.

Cena
Na plus cena, która nie przekracza 10 zł za każdy tusz. Można z czystym sumieniem kupić i sprawdzić czy pokochają je nasze rzęsy. U mnie tusze nie do końca się sprawdziły i efekt na rzęsach nie należy do najbardziej udanych. Ale odsyłam na stronę bangli, gdzie dziewczyny zaprezentowały swoje rzęsy po użyciu False Lashes, Volume Booster i Lift Lash XXL - może to Was zachęci do zakupu :) 
Co do mnie i tytułu tej notki sprawa wygląda następująco:
  • nie kocham Volume Booster, ale naprawdę lubię, gdyby był trwały jak False Lashes byłby to mój nr 1
  • nie lubię False Lashes, bo jest dla mnie za duży i zbyt brudzący - mam jednak nadzieję. że z biegiem czasu konsystencja ulegnie zmianie i wówczas go polubię :)
  • nie pocałuję XXL Lift Lash  - nie polubiliśmy się i nie mam ochoty na bliższe kontakty z tym tuszem


Tusze do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy 


Nie miało to wpływu na moją opinię. 


Gdyby połączyć właściwości Volume Booster i trwałość False Lashes miałabym swój ideał. A tak...poszukiwania trwają. A skoro trwają to mam pytanie do Was: jaki jest Wasz ulubiony tusz do rzęs? :)

23 komentarze:

  1. Jakoś tusze tej firmy mi nie podchodzą....

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie prezentują się zachwycająco ;) powodzenia w szukaniu ideału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mimo wszystko ten booster chyba daje najlepszy efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie wielkie szczoteczki jak ma False Lashes. Myślę, ze polubiłabym sie z tym tuszem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie zrobione porównanie :) Dla mnie Volume Booster najlepiej się spisuje, z niebieskim tuszem, też się nie polubiliśmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. oj, to się im oberwało od Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale przynajmniej solidarnie, każdemu po trochu ;)

      Usuń
  7. Bardzo fajne porównanie. :) Gdybym miała któryś kupić w drogerii pewnie wybrałabym False Lashes, bo podoba mi się szczoteczka. :)
    Ps. moim numerem jeden od roku jest L'oreal Volume Million Lashes, uwielbiam go! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja teraz używam takiego niebieskiego i jestem zadowolona, w sumie niezły tusz jak na 8 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy jakoś nie przepadałam za tuszami Wibo i Levely, po pierwsze zawsze odstraszało mnie opakowanie - nie wygląda profesjonalnie. Po 2, każde użycie kończyło się pandą, a tusze były mokre. A recenzja i tak i tak sprawiedliwa! ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Booster jako jedyny ma dobrą szczoteczkę dla mnie, bo używam tylko silikonowych. I ogólnie najbardziej przypadł mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, wyczerpujące porównanie trzech tuszy :) Mnie najbardziej przypadł do gustu pomarańczowy, szczoteczkę uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. oj kochana Ty się o nic nie obwiniaj :) Naklejki prezentują się super i od razu musiałam je wypróbować, ale nie sądziłam, że zmywanie ich będzie tak tragiczne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Booster jest moim faworytem z tego zestawu, ma świetną szczoteczkę i ładnie prezentuje się na rzęsach, szkoda tylko, że ma kiepską trwałość ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. ten volume daje fajny efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna recenzja, najlepszy efekt daje Lift Lash XXL :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój ulubiony tusz to Max Factor 2000 calorie:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo dokładna recenzja, zdjęcia wszystko mówią:)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Żaden efekt nie zrobił na mnie takiego WOW ...

    OdpowiedzUsuń
  19. Rzetelna recenzja, szkoda tylko, ze tusze się nie sprawdziły. Gdybym miała wybierać, to chyba już Boostera.

    OdpowiedzUsuń