Czasem lubię sobie pozwolić na dłuższą chwilę domowego relaksu i jakiś upiększający zabieg. Do tej pory wyglądało to tak, że wybierałam maseczkę do twarzy i ją nadkładałam. I już zabieg zakończony - trochę mizernie to wyglądało. Postanowiłam coś z mienić i akurat w łapki mi wpadł Zabieg Mooya witaminy młodości składający się z maseczki i odżywczego serum. Powiem szczerze bardzo przyjemna sprawa.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki zabieg Mooya jest opakowany. Pudełko jest solidne i zamykane na magnes. W środku jest wystarczająco miejsca, żeby po wykorzystaniu maseczki i serum kogoś tam zakwaterować. Moje pudełko nie czekało długo na nowych lokatorów, zamieszkały w nim pomadki i błyszczyki :)
A w pudełku w czarnym woreczku czarna saszetka. Wgląda niepozornie, ale kryje w sobie cały zabieg. Po jednej stronie zamknięta jest maseczka, po drugiej aktywne serum, które jest wykończeniem całego zabiegu. Ja wybrałam sobie zabieg witaminy młodości, który szczególnie przeznaczony jest dla cery mieszanej i tłustej. Zabieg ma na celu nawilżenie i odświeżenie, ma łagodzić podrażnienia, a także wpływać witalizująco. Dodatkowo ma na celu odżywienie, wygładzenie i lekkie ściągnięcie skóry twarzy i szyi. Przed przystąpieniem do zabiegu należy dobrze oczyścić twarz. Szorujemy buźkę, wykonujemy peeling i wyciągamy maseczkę :)
Jak wygląda maska można podziwiać na zdjęciu ;) Może nie jest elegancka i atrakcyjna, ale ten produkt nie ma wyglądać tylko działać! Maseczka wykonana jest z materiału (mocnego, który nie ma tendencji do rozdzierania), który nasączony jest naturalnymi substancjami czynnymi. Jak dla mnie maska jest pokryta śluzem/żelem, dzięki któremu dobrze trzyma się twarzy i dobrze do niej przylega. Podoba mi się zapach maseczki - jest świeży i ogórkowy. W takiej maseczce, która zakryje nam całą twarz i szyję siedzimy 30 minut, starając się nie wystraszyć domowników ;) Podczas tego czasu nie czułam nic nieprzyjemnego - żadnego szczypania, drapania. No dobra, nadmiar śluzu co chwilę kapał mi w głęboki dekolt, ale to było do przeżycia.
Nikt
mnie nie przekona, że kobieta powinna się pokazywać publicznie w takiej
maseczce. O nie! Nie ma mowy! Wystarczy, że moja kocica dziwnie na mnie
spojrzała, gdy w maseczce się do nie zbliżyłam. Jej przerażenie w oku i
niesforne ruchy ogonem świadczyły o tym, że takich rzeczy się po prostu
nie robi kotu! :D Fragment mnie mogę upublicznić, ale ani kawałka
więcej dla dobra swojego i Waszego ;)
Po 30 minutach zdjęłam maskę i wydobyłam z opakowania białe, kremowe serum. Należy je dokładnie i równomiernie wklepać w twarz i szyję. Tak też zrobiłam. Szkoda tylko, że napaćkałam sobie całą zawartość saszetki w nadziei, że się wchłonie. Błąd, nie wchłonęło się, natomiast zaczęło mocno rolować. Efekt był taki, że buźka została potraktowana solidnie wodą ;)
A jak z działaniem? Ja jestem zadowolona. Po pierwsze miałam dłuższą chwilę relaksu dla siebie, a to już dużo. Po drugie otoczyłam się przyjemnym ogórkowym aromatem, który uwielbiam. Po trzecie moja skóra po zabiegu jest w świetnej kondycji. Jest delikatnie ściągnięta, wygładzona i nawilżona. Podrażnienia, które miałam pod nosem nie zniknęły całkowicie, jednak stały się mniej zauważalne.
Świetną
sprawą jest to, że do wyboru jest naprawdę dużo różnych maseczek -
zabiegów przeznaczonych na różne partie ciała. Można sobie coś wybrać i
zagospodarować dłuższą chwilę na przyjemny relaks i wypoczynek.
Od czasu do czasu to naprawdę przyjemna sprawa. Ja z pewnością skuszę się jeszcze na kilka zabiegów z czystej ciekawości i ze względu na to, że pozostałe moje kosmetyki proszą się o nowe domki ;) Acha...zapomniałam napisać, iż zabieg Mooya jest wolny od sztucznych barwników, konserwantów i perfum.
O zabiegach Mooya można przeczytać TU jak również zrobić tam zakupy. Obecnie cena maski to 15,90 zł.
jakie spojrzenie... mega zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń:P
UsuńFaktycznie, ja również nie pokazałabym się w takiej maseczce :D
OdpowiedzUsuńOtóż to, pewne widoki trzeba zostawić tylko dla siebie :)
UsuńStrasznie mnie ciekawi ta maseczka :)
OdpowiedzUsuńWybór jest ogromny, polecam :)
Usuńfajnie wyglądałaś ;) w sam raz na bal karnawałowy ;)
OdpowiedzUsuńhihihihi... ;)
pozdrawiam serdecznie :)
O tym nie pomyślałam ;) Faktycznie na bal karnawałowy byłaby genialna :D
UsuńMusi byc bardzo relaksujący taki zabieg :) Mam nadzieję, że niebawem też przetestuję te maski.
OdpowiedzUsuńPrzyjemne jest to, że trzeba znaleźć chwilę spokoju i odrobinę czasu dla siebie :) A to samo w sobie jest relaksujące ;)
UsuńBardzo podobają mi się te ich maski. Od opakowania aż do zawartości, bardzo fajny design pudełek ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ten produkt jest dopracowany do najmniejszego szczegółu :)
UsuńPięknie wyglądasz w tej maseczce :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :P
UsuńZdjęcia w tych maseczkach nieodmiennie wywołują uśmiech na mojej twarzy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo kuszący zabieg i to w zaciszu domowym :D Cena też przystępna ;)
OdpowiedzUsuńNa mnie czeka przepiórka ... będzie korygować mój owal twarzy :P
OdpowiedzUsuńMoże w ten weekend znajdę 30 minut wolnego czasu na maseczkę + serum ;)
bardzo podobają mi się takie maseczki hi hi a;le jeszcze ich nie używałam :(
OdpowiedzUsuń