Nie wiem czy całą Polskę tak zawaliło śniegiem? Czy tylko moje okolice? ;) Jak się próbowałam dziś przebić przez podwórko to utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że ja nie lubię zimy i śniegu. W niewielkich ilościach może być, ale przez ostatnich kilka dni cały czas u mnie padało. Powinnam się cieszyć, bo dzięki temu miałam darmową siłownię, gdy codziennie 4-5 razy latałam z łopatą do odśnieżania po podwórku. Tak, czuję zimę...zwłaszcza w tych moich zakwasach. Człowiek nie zdaje sobie sprawy ile ma mięśni dopóki ich nie rozrusza :D Koniec końców po odśnieżaniu naszło mnie na coś słodkiego. Wszak trzeba nadrobić "spalone" kalorie. Padło na muffiny - jako, że są pyszne i banalnie proste. Dziś jednak trochę nietypowo zrobione, bo z papierka...
Powiem szczerze nie rozumiem tych wszystkich papierkowych ciast. Swego czasu były te wszystkie Kopce kreta, Murzynki, Kokosanki, Karpatki i inne cudowności w papierku. Kilka razy zrobiłam Karpatkę i na tym się skończyło. A już muffiny z papierka...no nie wiem. To jest najprostsze ciasto i przepisów w internecie jest milion trzysta (co najmniej) i czasochłonne nie jest...po co ten kartonik? Nie wiem. Ale i tak dałam się skusić na 2 kartoniki jak byłam w Lidlu ;) Dziś przekonałam się na własnej skórze czy warto wydać 4,99 zł na muffiny z papierka ;)
W środku sucha masa na muffiny, sucha masa na krem, płatki z białej czekolady i 12 cudnie różowych papilotek. Co trzeba dodać od siebie, żeby wyczarować muffiny? 1 jajko, 100 ml mleka i 100 ml oleju. Do kremu 50 g masła i 200 g twarogu.
Jak
przeczytałam na opakowaniu, że masę muffnową należy miksować
najpierw 1 minutę na najniższych obrotach, a później 2 minuty na
najwyższych to zgłupiałam. Wydawało mi się, że w tych ciastkach chodzi o
to, żeby składniki nie były ze sobą starannie wymieszane. A tu
proszę...nowa teoria ;)
Krem...to była niezła zabawa. Uznałam, że bez sensu ładować do środka masło, więc postanowiłam za pomocą miksera połączyć proszek z twarogiem. Błąd. Nie da rady tego zrobić :P Dopiero odpowiednią końcówką do blendera wyszła mi piękna masa bez gigantycznych grudek ;) Smak kremu jest naprawdę dobry. Lekko kwaskowaty, wyczuwa się w nim malinowy aromat. Kolorek ma lekko różowy. Nie jestem pewna czy podobnego efektu nie uzyskałabym łącząc twaróg z sokiem malinowym i cukrem pudrem ;)
Dekorowanie...nie umiem i chyba też dlatego nie lubię dekorować ciast. A tym dość gęstym kremem było to niezwykle irytujące. Zepsułam mój przyrząd do dekorowania w kształcie strzykawki - nie wytrzymał malinowego kremu ;) Tym samym tylko 2 sztuki wyglądają w miarę znośnie. Dekorowanie za pomocą łyżki/noża/widelca/ręki było równie irytujące. Koniec końców muffiny nie wyglądały zbyt pięknie.
Smak...szczerze? Szału nie ma. Muffiny ładnie odchodzą od papilotek, krem malinowy jest smaczny, a same ciastka - no nie są najgorsze ;) Nie wyczuwam w nich ani grama wanilii. Czy chciałabym, żeby moje muffiny smakowały tak ja te? Niekoniecznie.
Koniec końców wyciągnęłam miskę i składniki na muffiny domowej roboty ;) W końcu na 6 osobową rodzinę 12 sztuk ciastek to trochę za mało.
Składniki:
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- szczypta soli
- 3/4 szklanki cukru
- jajko
- proszek do pieczenia na oko
- 100 ml oleju
- szklanka syropu brzoskwiniowego
- prawie cała puszka brzoskwiń
Wszystko razem wymieszane, dość niedbale i gotowe :) Z tej ilości wyszły mi 22 muffiny. Ile czasu mi to zajęło? Z pewnością nie więcej niż zrobienie muffinów z papierka ;)
No dobra, moje nie wyrosły pod niebo, ale domyślam się co mogło być przyczyną ;) Pierwszy raz robiłam muffiny z syropem brzoskwiniowym, a nie maślanką czy mlekiem. Myślę, że stąd ten ich nisko wzrost ;) Ale były smaczne :) Śladu po nich już nie ma. A co do papierkowych muffinów to została jeszcze połowa...może ktoś ma ochotę?
Czy jeszcze kiedyś kupię kartonik z muffinami? Hmm...nie mówię, że nie. Z pewnością nie w najbliższym czasie :)
Ja czasami piekę coś z pudełka, ale o wiele większą przyjemność sprawia mi robienie smakołyków od początku do końca samej :D
OdpowiedzUsuńteż nie lubie ciasto z "papieru ", jedynie co naprawde polecam i z chęcia jak dostane to kupie jest piernik Kętrzyński, i nie robię tutaj reklamy, ten jest mega boski, najlepszy jaki jadłam :)
OdpowiedzUsuńBo te z papierka to nie muffinki, a babeczki:) Właśnie składniki na babeczki się miksuje, a na muffinki tylko tak miesza;P A ładnie wyglądają te z papierka:D Ale te Twoje to pewnie pyszności, aż mi ślinka cieknie:D
OdpowiedzUsuńNo i wszystko jasne :D Teraz powinnam zmienić tytuł notki :D
UsuńMhm smakowicie wyglądają.. Ale na pewno Twoje są o wiele smaczniejsze. :)
OdpowiedzUsuńja tam polecam babeczki bananowe lub kokosowe (chyba Gellwe, ale pewna nie jestem). Pyszne są i czasami są dostępne w biedronce po 3.99zł/2.99zł ;)
OdpowiedzUsuńA bez promocji je spotkałam w Auchanie po prawie 8zł O_O
A tych tutaj opisanych nie znam, nawet nie widziałam w sklepie :(
Te bananowe to za mną nawet chodzą :) Muszę na nie zapolować w Biedronce. Ładna rozbieżność cenowa :/
UsuńMmm mufinki jak cukierni:):)
OdpowiedzUsuńUwielbiam oglądać programy o dekorowaniu babeczek i innych cudeniek. A jak przychodzi co do czego to mam dwie lewe ręce :D
Usuńmmm narobiłaś mi ochoty :) smacznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńudekorowane powalają :)
OdpowiedzUsuńmniaaam
o super z brzoskwiniami muszę wypróbować
OdpowiedzUsuńja robię muffinki z pudełka, z braku czasu i zdolności..
OdpowiedzUsuńwyglądają smakowicie ;) mimo, że z pudełka to i tak bym je zrobiła, a potem zjadła wszystkie najlepiej sama ;p
OdpowiedzUsuńco do kosmetyków tołpy, to jeszcze mnie nie zawiodły ;)
Wyglądają pysznie te Twoje i te z pudełka.
OdpowiedzUsuńJa osobiście wolę robić sama od a do z muffiny ... jednak bardzo lubię kokosowe z gellwe i gdy tylko są w zasięgu mojego wzroku to kupuję ;)
Pyszności *_*
OdpowiedzUsuń