czwartek, 30 sierpnia 2012

4. Wild Lemon, Laura Conti.

Postanowiłam się wybrać do Rossmana. Nie wiedzieć czemu ten sklep bardzo mi pasuje. Może to przez panujące tam częste promocje, może różnorodność produktów albo po prostu świadomość, że najbliższy Rossman jest o tyle dobry, że nigdy nie ma tam tłumów i kolejek do kasy:)
Tak więc błąkałam się między alejkami, czytałam, przeglądałam i chyba dzięki temu się również relaksowałam. Aż natrafiłam na półkę z ochronnymi pomadkami do ust. Fakt, moje usta są ostatnio wysuszone. Co prawda, w którejś torbie zapewne jakaś pomadka się znajdzie, ale skoro już je mam na wyciągnięcie ręki to skorzystam;) Przeglądałam dość długo, bo jakoś tak strasznie duży wybór jest teraz. Były pomadki już przeze mnie sprawdzone, do których mam zaufanie, ale gdzie tam postanowiłam poeksperymentować. Nabyłam pomadkę Wild Lemon firmy Laura Conti.
Czemu akurat ona? Cena 5,99 zł i błędne skojarzenie. Nie wiem czemu uznałam, że to będzie taki tańszy odpowiednik Smackera. Były trzy zapachy do wyboru Wild Lemon, jakaś tam Cola i pomarańcza. Skojarzenie lemon = sprite, pomarańcza = fanta. Liczyłam na słodko kwaśny aromat cytrynki, który w tym wszystkim będzie lekko słodkawy. No to się przeliczyłam i to bardzo.
 
Zacytuję fragment tego, co znalazłam na opakowaniu: "Niesamowity aromat świeżych cytryn! Aromatyczny i odżywczy balsam do ust, błyskawicznie przynosi ulgę spierzchniętym i przesuszonym ustom. Bogata kompozycja z udziałem masła kakaowego, wosku pszczelego i witamin utrzymuje usta w doskonałej kondycji, pielęgnując i jednocześnie chroniąc"
 
No faktycznie ten balsam do ust od razu po nałożeniu zaczyna działać. Usta robią się miękkie i nawet się nie sklejają. ALE konia z rzędem temu kto wytrzyma zapach tego produktu. Z moich wyobrażeń o cudnej cytrynce pozostały marzenia i niespełnione nadzieje. Ten produkt ŚMIERDZI!!!! Ale tak okrutnie, że nie można wytrzymać. Żeby Wam to jakoś uzmysłowić napisze z czym od razu skojarzył mi się "zapach". Niestety pierwsza myśl, która wpadła mi do głowy to odświeżacz do kibla. Zapach kojarzący się jednoznacznie. Chemiczna cytryna. Do toalety jest w porządku na ustach już niekoniecznie! Moje użytkowanie pomadki trwało około 3 minuty, po tym czasie musiałam wytrzeć usta i porządnie umyć, ponieważ zapach mocno się trzyma. Mówię Wam to było okropne. Następnym razem jak będzie mi się wydawało, że coś może być tańszym odpowiednikiem Smackera to dołożę 5 zł i zakupię Smackera. Tym razem moje eksperymentowanie zakończyło się totalną porażką. Całe szczęście, że Wild Lemon nie kosztował więcej, bo szkoda by mi było kasy.

Stanowczo ODRADZAM zakup tej pomadki.

1 komentarz:

  1. również kupiłam ten balsam, również skojarzyłam ze smackerem i niestety również się rozczarowałam. ten zapach jest nie do zniesienia. mnie się kojarzy z lekami. nie polecam

    OdpowiedzUsuń