Czas na jedną z zaległych notek (do której miałam zrobione zdjęcia wcześniej). Bohaterem jest czekoladowy balsam do ust firmy Ziaja. Kupiony wiosną, wykończony nie tak dawno. O ile cenię sobie produkty kąpielowo-prysznicowe tej firmy tak o tym produkcie nie mam zbyt wiele do powiedzenia/napisania. Wiem, że linia masło kakaowe ma wielu swoich zwolenników...ja po tym produkcie niekoniecznie mam ochotę na więcej.
Czekoladowa receptura:
masło kakaowe - zapewnia wysoką biozgodność ze skórą, działą renatłuszczająco, doskonale odżywia oraz skutecznie zapobiega wysuszeniu naskórka
olej Canola - bogaty w fitosterole i tokoferole, odżywia i zmiękcza naskórek posiada naturalny system antyoksydacji, neutralizuje wolne rodniki, chroni przed szkodliwym wpływem UV oraz skutecznie łagodzi podrażnienia
lanolina - natłuszcza praz wyraźnie zmiękcza skórę, doskonale wchłania się w skórę, hamuje utratę wody oraz zmniejsza szorstkość naskórka.
witamina E- zwana jest "witaminą młodości", skutecznie neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników. Nawilża, wygładza i uelastycznia skórę.
aromat masła czekoladowego - podnosi komfort stosowania.
Po przestudiowaniu tej czekoladowej receptury doszłam do wniosku, że łatwiej byłoby mi zrozumieć o co w niej chodzi mając pod ręką słownik albo chociaż jakiegoś znawcę tematu. Tokoferole, antyoksydacja, biozgodność....no dobra, na logikę można pojąć o co chodzi, ale jak się zaczęłam nad tym mocniej zastanawiać to doszłam do wniosku, że brakuje mi wiedzy albo inteligencji ;)
Tubka o pojemności 10 ml z wygodnym dziubkiem dzięki czemu łatwo można rozsmarować balsam na ustach. Po aplikacji usta szybko stają się miękkie i błyszczące. Jak się nałoży trochę więcej tego balsamu to efekt jest jak po użyciu bezbarwnego błyszczyka, całkiem przyjemnie.
O samym balsamie mogę napisać, że faktycznie działa natłuszczajaco, ale za szybko znika z ust. A jak już zniknie to usta znowu przestają być chronione. Zapach faktycznie przyjemny, niezbyt czekoladowy - generalnie słodki, ale nie mdlący. Wydajność nie jest najmocniejszą stroną tego produktu. Jak mam go pod ręką to co 20-30 minut muszę po niego sięgać, ponieważ "się zjada". Otóż to ilekroć sięgam po coś do picia/jedzenia to automatycznie balsam znika i od nowa trzeba się malować ;) Usteczka są miękkie na chwilę, a tłustawa powłoka powstająca na ich powierzchni całkiem ładnie odbija światło. Coś na zasadzie bezbarwnego błyszczyka.
Cena na plus - około 5 zł. Czy jeszcze kupię? Chyba nie, może postawię na jakieś inne masełko do ust Ziaji.
U mnie za oknem szaro-buro i ponuro. Zalegam na kanapie, przykryta kocem, z kocurem moim kochanym u stóp. W łapie kubek ciepłej herby...lubię czasem taki leniwy dzień. I tylko jedna myśl mnie dobija: "Antonino Guzik znajdź pracę!"...i cały urok lenistwa znika ;) To udanego popołudnia, ja idę szaleć na portalach z pracowymi ogłoszeniami. Życzcie mi szczęści.
U mnie za oknem szaro-buro i ponuro. Zalegam na kanapie, przykryta kocem, z kocurem moim kochanym u stóp. W łapie kubek ciepłej herby...lubię czasem taki leniwy dzień. I tylko jedna myśl mnie dobija: "Antonino Guzik znajdź pracę!"...i cały urok lenistwa znika ;) To udanego popołudnia, ja idę szaleć na portalach z pracowymi ogłoszeniami. Życzcie mi szczęści.
Nie miałam tego słodkiego balsamiku do ust :) ale ta czekoladka lekko mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńlubię Ziaję:) ten balsam byłby lepszy gdyby był w sztyfcie:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tym balsamie, ale nie lubię takich opakowań tzn. aplikatorów, więc nie spróbuję. :)
OdpowiedzUsuńLubię takie "słodkości" :)
OdpowiedzUsuńMam w takiej tubce z Ziai błyszczyk Blubel na pomarańczowo :) Pięknie pachnie ♥
OdpowiedzUsuńLubię tę serię, ale balsamu nie miałam :)
OdpowiedzUsuńnie miałam tego balsamu do ust
OdpowiedzUsuńnie wyobrażam sobie czekolady na wargach
ale samą serię uwielbiam :)
ciągle bym zlizywala ją :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki ZIAJA :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do wzajemnego obserwowania ;)
Oraz na WAKACYJNE ROZDANIE na www.aneczka84.blogspot.com
ja pewnie też bym zjadała tonami :) jestem uzależniona od czekolady ;)
OdpowiedzUsuńja sama bym do pracy wybyła tylko nie mam jak :P
na osłodę możesz do mnie zerknąć ;)
miałam kokosowy:)
OdpowiedzUsuńLubię kakaowe kosmetyki z ziaji, gdyby tylko ten balsam nie był w tubce.. ;)
OdpowiedzUsuńnie używałam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam ;D
z tej serii widziałam tylko kosmetyki do włosów ale balsamu do ust jeszcze nie ;)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś inną wersję, ale zniechęciła mnie do kupienia kolejnego opakowania
OdpowiedzUsuńO dziwo nie miałam jeszcze nic z tej serii. Powodzenia w szukaniu pracy :)
OdpowiedzUsuńmiałam pomarańczowe i totalnie mi nie przypadło do gustu, ale może dlatego że ja po prostu nie lubię cytrusowych kosmetyków raczej.
OdpowiedzUsuńja najbardziej lubię pomadki z Nivei :) tego balsamu do ust nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy balsam ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w poszukiwaniu pracy!
OdpowiedzUsuńNa pewno się uda ;))
Miałam i nadal mam jednak po pewnym czasie przestałam czuć to kakao, może kwestia przyzwyczajenia :)
OdpowiedzUsuńNo taki zwyklaczek bym powiedziała :(
OdpowiedzUsuńU mnie szaro, buro i ponuro, brrrr. Trzymam kciuki w sprawie pracy :)
życzę powodzenia w poszukiwaniach, pamiętaj o śmiechoterapii ;))
OdpowiedzUsuńLubię wszystkie wersje tych balsamów do ust :) Szkoda, że ta nie pachnie jak cała seria z masłem kakaowym, ale i tak jest fajny :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam :) Ja bardzo lubię pomadki z Noni Care :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam ale ze względu na zapach chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jest balsam z tej serii. Nie przepadam za bardzo za takimi opakowaniami, szkoda, że działa na tak krótko
OdpowiedzUsuńMam takie masło do ciała. Pomadka mnie zszokowała (czy też błyszczyk)Obserwujemy ? Jeżeli tak do daj znać na moim blogu :**
OdpowiedzUsuńcamille-and-shop.blogspot.com
ja bym go z checia wyprobowala :)
OdpowiedzUsuńMam wiecznie przesuszone usta ale nie mogę używać żadnych ochronnych pomadek bo drażnią mi gardło. Chyba jestem jakaś dziwna ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten balsam, ale ma taki sztuczny posmak ;)
OdpowiedzUsuńMiałam oliwkowy, fajny, ale zimą. W lecie robi się zbyt ciapaty :/
OdpowiedzUsuńMiałam kokosowy ;) był świetny.
OdpowiedzUsuń